Witam. Wczoraj po próbie odpalenia skutera gdzie po dwukrotnym naładowaniu akumulatora szlag mnie trafił (aku zdawało się nie doładowywać bo zegar ledwo świecił, chociaż kręcił ze dwie minuty zanim się rozładował, może i przez to nie dawał iskry, nie wiem) i próbowałem odpalić go kopką. Tak się zacietrzewiłem że po prostu kopiąc przez dłuższy czas rozwaliłem to <lol>
Najpierw przestała nóżka wracać na swoje położenie, potem przy dalszych kopnięciach w ogóle praktycznie nie dawało prądu. Cały mechanizm sprawiał wrażenie jakby nie zazębiał.
I parę pytań mam z tym związanych - co mogło się tam rozwalić? Zębatka na półksiężycu? Zębatka startera? Czy to pośredniczące coś z ukośnym trybem i koronką? Sprężyna na pewno poszła. A może to po prostu poluzowało się i jakoś wyzębiło w środku, bo sama nóżka zaczęła się w obudowie chwiać góra/dół jakby coś z tą tulejką też się zwaliło. Sam mechanizm wygląda dość banalnie na aukcjach, rozebranie tego i złożenie nie powinno być trudne.
Ale czy jak się to rozwaliło (dzisiaj chcę spróbować odpalić z aku samochodowego) to czy nie poleciały tam jakieś odłamki które rozwalą mi coś w środku jak odpaliłbym to teraz?
Chcę to wyjąć ale nie wiem czy jak zdejmę tą pokrywę czy nie wyleci stamtąd olej. W końcu zdaje się to mieć jakąś uszczelkę, a nie chcę zostać z kałużą oleju na kostce przed domem. Będzie olej czy zdejmować to bez obaw?
Już cholera nie wspomnę co mogło spowodować to że to pudło mi nie chce wystartować, dodam że zmieniałem w lato gaźnik z rozszczelnionego fabrycznego Keihina na jakiś chiński badziew za 70 zł. z allegro ale nie odpalałem go całą zimę, skuter stał pod chmurką ze tak powiem. Postaram się sprawdzić kranik przez przewody i ten gaźnik. Rozumiem że smród paliwa z wydechu w trakcie kręcenia oznaczał będzie że gaźnik normalnie zasysa paliwo i że to zapewne kwestia świecy albo i czegoś jeszcze poważniejszego za co początkującemu w temacie lepiej się nie zabierać?