Oszustwo czy fałsz ???

Ładne :-)
No widzisz, ja smykałki nie posiadam, a do grzebania się przymierzam jak pies do jeża :-) Ale po przeczytaniu instrukcji i zakupionej (za niewielką namową Eadema) książki (http://www.wkl.com.pl/motocykle,1,1,519?), której i tak nie zrozumiem (według Paciego - poniekąd ma rację, nie wszystko dociera, a część przeraża) nabieram przekonania, że jak drobiazgów sam nie ogarnę, to serwis tego nie zrobi (bo im się nie chce, dużo roboty i czasu, a marna pewnie kasa). Z drugiej strony, jak serwis ogarnia na przeglądzie tylko podstawę (minimum programowe, takie na mierny+), czyli filtry i oleje, to skoro ogarniam głupotki, to podstawowe wymiany też mogę sobie zrobić sam. Niestety (w moim przypadku ) muszę się od tego powstrzymać - pięć lat gwarancji, czyli uwiązanie do serwisu. A z gwarancji zrezygnować tak łatwo nie chcę, bo przy sprzedawaniu będzie to mogło mieć znaczenie dla kupującego.
Taka głupota jak regulacja luzu łańcucha. Niby prosty zabieg, ale:
- mierzymy na pusto, czy raczej z obciążeniem?
- żeby wykonać, trzeba to 180kg na czymś stabilnie postawić z kołem w górze (brak stopki centralnej), żeby się nie wywalił na bok, najlepszy jest jakiś stojak, no to kupiłem (120,- pln)
- żeby bezpiecznie zakończyć operację, trzeba by koło dokręcić z odpowiednim momentem, czyli klucz dynamometryczny... Nie miałem, kupiłem (150,-)
Razem: 270,- za dwa podstawowe narzędzia
Teraz tylko czas, żeby się z tym pobawić potrzebny. Jak się uda - satysfakcja gwarantowana, tylko czy to się opłaca...?
Regulacja luzu łańcucha napędowego i smarowanie w Warszawie: 20,-pln
http://www.ismserwis.pl/cennik-uslug-serwisowych/
No to po co to próbuję zrobić?
Żeby nabyć jakichkolwiek umiejętności obsługowych i wiedzy o budowie sprzętu, którego dosiadam. Czyli żeby nie pozostać motocyklowym imbecylem... Droga ta nauka :-)
Ktoś, kto ma już wiedzę i umiejętności zaraz się obśmieje, że można bez stojaka (klocki pod ramę i wio), można też bez klucza dynamometrycznego - z wyczuciem. Owszem, można - jak się coś już w temacie wie, albo ma się do siebie spore zaufanie w temacie mechaniki. Ja nie mam ani wiedzy, ani zaufania do swoich umiejętności, więc: książka, tabelka, cyferki, narzędzia i jedziemy.
Co pozostaje? Satysfakcja, że się coś samemu udało zrobić, albo świadomość, że się samemu coś udało zbroić :-)))

Książka fajna, nie widziałem jej ale pewnie sobie taką sprawię - dzięki za link.
No niestety, jak każda nauka - kosztuje. Też pokupowałem kilka narzędzi które były mi niezbędne: klucz dynamometryczny, ściągacz magneta, blokada wariatora, klucz do nakrętek główki ramy (ten hakowy), komplet-zestaw różnych kluczy nasadowych, manometr do kompresji itp. Narzędzia zawsze się przydadzą w domu i do dłubania.
Jasne, większych robót nie każdy może się (i chce) podjąć np. remont silnika, ale na drobiazgi jak przytoczone przez Ciebie naciągnięcie łańcucha (smarowania bym nie chciał żeby oni to robili) i nie tylko, można zrobić samemu.
A oddanie go do serwisu z drobiazgami to: raz - nie wiesz jak Ci to zrobią, dwa - nie wiesz czy czegoś Ci nie podmienią, a trzy - będziesz czekał ze dwa trzy dni (albo i dłużej) żeby Pan Mechanik odkręcił i dokręcił Ci jedną nakrętkę. Dziękuję, nie skorzystam. Takie pierdoły powinni robić od ręki i na poczekaniu. Inaczej zostawiając go, można się zdziwić przy odbiorze.
Wiadomo, jak masz pojazd na gwarancji, to nie masz wyjścia bo ją stracisz, a nie wiesz co Cię spotka jeszcze w życiu z tym pojazdem. Tylko te czasy napraw.... mogą przyprawić o zawrót głowy (vide moja ostatnia wymiana odtwarzacza MP3 na gwiazdkę: uszkodzone była obudowa, czekałem na wymianę..... 26 dni! Tyle potrzebowali, żeby stwierdzić, że trzeba to wymienić. Żałosne.).

Głównie chodzi mi o to, że nie wierzę, iż panowie mechanicy w serwisie zrobią wszystko jak powinni i zgodnie choćby z instrukcją obsługi motocykla (już nie mówię o dopieszczeniu sprzętu ot tak, bo wiedzą co powinno się dokręcić, sprawdzić, przesmarować, przeczyścić... żeby to latało bez awarii spowodowanej zaniedbaniem). Raczej nie wkładają w tę pracę odrobiny nawet serducha i to się potem mści. Dlatego próbuję sam grzebnąć gdzieniegdzie i się nauczyć jak o to coś w garażu dbać.
Wkurzył mnie manual na komórce i kompie (pdf) i w końcu wydrukowałem te 190 stron, wpiąłem w segregator i będzie w piwnicy pod ręką (jak coś trzeba sprawdzić). Dołożyć muszę jeszcze ze 150 stron opisu części, też się może przydać, bo pokazuje rozłożone elementy (z czego się składają). Jak coś rozsypię, będzie wskazówka jak to złożyć :-))) Nie liczę na to, że uda mi się opanować obsługę tego moto, synchronizacja gaźników i ich regulacja, regulacja luzu zaworowego (płytki) to zabawa nie dla mnie, ale proste czynności jak najbardziej - próbuję z powodów jak wyżej :-)