Jestem za a nawet przeciw:D
Kupiłem takiego Bartonka 7 dni temu za 3499zł (rocznik 2015), na razie jeździ i to całkiem sympatycznie. Dziwadła: - bez wciśnięcia sprzęgła nie pali silnika (mimo iz instrukcja mowi inaczej) - wylaczony zaplon przyciskiem awaryjnym … rozrusznik kreci ale po co? oczywiscie bez efektu. - potrafi swiecic “N” mimo iz jest fizycznie na biegu. Szczegolnie gdy zbijamy kilka biegow na postoju (tak wiem tak sie nie robi) no i ogólnie robi problem jak sie zatrzymamy na np na “4” Zasadniczo najtanszy motocykl wiec w zeby mu nie zagladac
W przypadku markowego kilkunastoletniego moto za takie $ miałbyś to samo ;-)
eadem dodaj jeszcze że u kilkunastoletniego moto by byłyo kilka niespodzianek:)
Jak np. najtańsze zamienniki. No ale w końcu "japończyk" więc "co tu ma się psuć?" :D
Stara dyskusja..... nowy chińczyk vs kilkunastoletni markowy.
Pamiętaj jednak by kupić kilkunastoletni motocykl trzeba mieć "pojecie" podczas zakupu, do tego założyć mu jakiś tam przegląd i budżet na wymianę części. Zakup używanego za więcej 80% planowanych wydatków nie jest dobrym pomysłem. Według mojej opinie na PIERWSZY motocykl dla zielonego człowieka lepszy nowy chińczyk "z serwisem" niż używany japończyk z niewiadomo jaką przeszłością.
Przy kolejnym to juz kwestia indywidualna. Ale oczywiście nowy japończyk :)
Nowa włoszka :P
Jak włoszka to mokra
byle nie upocona
W moje auto dwa lata temu (2014) wjechał w tył koleś na Mayesty 250-tce. Przy niedużej prędkości około 40km/h. Okazało się że nie miał uprawnień na kat.A,OC,przeglądu a i skuter nawet niezarejestrowany na niego tylko od około 2 lat na poprzedniego właściciela który go dawno wyrejestrował. Kosztów początkowych miał 40 tyś. zł. nie wiem z czego to wyliczyli ale współczuje gościowi.
A ja chyba nie bardzo, bo widać leje na wszystkich i wszystko.