Czasem zdarzy mi się najechać taką linię i cieszę się, że jeszcze nie leżałem. A te linie są naprawdę jak lód.
Najgorsze są pasy przy szkołach - malowane są na biało czerwono - raz wjechałem na nie gdy było mokro na drodze - zjeżdżałem z nich bokiem…
Ostatnio przekonałem się jak śliskie stają się pasy po deszczu. Jechałem we Wrocławiu ulicą Stanisławowską w kierunku Awicenny, chwilę po zjechaniu z ronda. Przed skrzyżowaniem z Kunickiego droga delikatnym łukiem skręca w prawo. Jechałem już około ~55km/h i nagle poczułem, że zupełnie nieoczekiwanie skuter ucieka spode mnie w lewo. Uratowała mnie zupełnie podświadoma reakcja mojego organizmu. Delikatnie wyprostowałem kierunek jazdy. To działo się tak szybko, że już skończyło się gdy zdałem sobie sprawę co się właściwie stało. Gdybym załóżmy w tamtej sekundzie był zdekoncentrowany, już bym leżał o ile bym ślizgiem nie znalazł się na przeciwległym pasie. Ale od tego czasu już zupełnie świadomie, szczególnie w te jesienne dni gdy temp. sięgają powoli zera, omijam każdy biały pas, który widzę.
Ja również we Wrocławiu o mało nie położyłem się na pasach. Po 90km w ciągłym deszczu został mi ostatni zakręt do domu (światła-pasy-zakręt w prawo), najechałem na pomalowaną powierzchnię, złapałem za tylni hamulec i momentalnie tył poleciał w lewo. Jak kolega wyżej napisał, momentalnie wyprostowałem kierownicę i wróciłem na tor jazdy i mogłem bezpiecznie skręcić. Zatem uważajmy na tą nieszczęsną farbę!!!