Zasadniczo się Leszku zgadzam z tym co pisałeś w kwestii karania, wypracowania poczucia nieuchronności kary i tego że jak nie działa marchewka to trzeba zastosować bat (w tym wypadku finansowy). Ale to są takie jakby rzeczy oczywiste, lekka socjotechnika. Kompletnie się nie zgadzam z oceną sytuacji bytowo-socjalnej “ogółu” obywateli - i oczywiście masz rację: jak cie nie stać to nie jeździj albo jeździj tak żebyś nie musiał płacić bo jazda z przepisami to żadna zbrodnia. Tylko tu jest drugie dno a nawet i trzecie. Ty bardzo mocno patrzysz z perspektywy dużego miasta. Są rejony (całe regiony) że naprawdę jest bardzo skromnie, ubogo niemalże a perspektywy na znalezienie pracy są mizerne. Z drugiej strony samochód często z luksusu stał się koniecznością. Np pozamykano mase wiejskich podstawówek “przerzucając” młodzież na bardziej centralne placówki. I teraz trzeba dzieciaki codziennie tam dowieźć. Czymś co jeździ i na co ich stać. To złomy, nie chciałbym spotkać takiego na drodze… kopcą, nie migają, nie hamują ale jadą. Pewnie wiekszość tych ludzi jakby mogła to by je zmieniła lub naprawiła. Rodzice owszem mogą wyruszać o 5.30 rano codziennie do warszawy do roboty z Węgrowa, Sokołowa… itd ale z dzieciakami coś tez trzeba zrobić - wiec czasem pracuje tylko jedno. Ludzie sie utrzymują ze zbierania borówek i grzybów które sprzedają przy drodze (skąd goni ich policja). I to jest druga strona medalu która spowoduje że część i tak oleje takie prawo bo MUSI (pomijam sknery i cwaniaczków). Bida Panie. Realnie bida która zmusza ludzi do dziwnych rzeczy. Trzecia strona tego samego medalu jest taka że mało ma to wspólnego z podniesieniem bezpieczeństwa a więcej z nabijaniem kabzy gminom. Oznakowanie i stan dróg w zasadzie się nie poprawia, obowiązują znaki postawione 50 lat temu, coraz więksi idioci opuszczają ośrodkiszkolenia kierowców a coraz więcej się od nich na drodze wymaga
moto_szroto, masz 100% racji. Znów rządzący myślą, że zmienią ustawę, rozporządzenie, taryfikator i wszystko samo się naprawi i będzie cacy. A drogi jak były bez sesnu oznakowane (albo nieoznakowane wcale), tak są, brak linii, albo hieroglify biało/żółto/czarne plus jakieś nalepki, oznaczenia postawione na zakończoną już budowę i nigdy nie zdjęte, prace prowadzone bez należytego oznaczenia, albo oznaczenie nieistniejących robót… Na papierku będzie cacy, a w realu nadal syf. Leszku, co do miesięcznego, to ja bym tak nie szalał. Mam samochód, mam motor, mam rower i mam kartę warszawiaka (jednocześnie), ale mieszkam w dużym mieście. Nasza perspektywa jest naprawdę zupełnie inna. Koleje na nierentownych odcinkach były likwidowane, PKSy się pozwijały, prywatne busy nie wypełniają wszystkich luk, a ludzi ze wsi i mniejszych miasteczek często naprawdę nie stać na zbyt wiele. Samochód, motor czy motorower są jedyną szansą dotarcia do często niezbyt dobrze płatnej, ale jedynej pracy. Oczywiście bieda nie tłumaczy zaniedbań, rzęchy na drogach są i powinny być eliminowane z ruchu przez drogówkę, ITD i diagnostów, ale może jednak zamiast na start jeb…c wszystkich po kieszeni, nasze władze i ich pracownicy (w naszym imieniu i dobrze pojętym interesie) zaczęli by od posprzątania tego drogowego burdelu, a potem zaczęli wymagać stosowania się do sensownych ograniczeń. By wszystkim nam żyło się bezpieczniej Od siebie dodam, że nic tak mocno nie wpłynęło na to, że znacząco zwolniłem (wyluzowałem) prowadząc puszkę, jak przejście na skuter. To chyba zasługa większej świadomości tego, co się wokół mnie dzieje, a od czego w samochodzie jestem ^ekranowany^ blachą i szybami. To utwierdza mnie w przekonaniu, że tylko edukacja od szczyla może coś tu poprawić. Wychowanie komunikacyjne, zdobywanie kolejnych kategorii praw jazdy (uprawnień) od roweru, przez motorowery, skutery, motory aż po samochody osobowe, czy ciężarówki. Robienie uprawnień od małego, po kolei i ciągiem przez wiele lat edukacji szkolnej mogło by pomóc w rozwiązaniu problemu DEBILIZMU, jaki dotyka naszych kierujących. Jest jeden dodatkowy warunek: prawo jazdy nie może być dobrem luksusowym (drogim), musi być maksymalnie dostępne i powszechne. Tylko tak, na ulicach wszyscy będą wiedzieli, jak powinni się zachować i czego mogą się spodziewać po innych.
Jak na mieszkańców dużych miast, macie całkiem ciekawe przemyślenia. I nawet są one całkiem konstruktywne. A nie przypuszczałbym nawet. ;-)
Jak na mieszkańców konkretnie jednego dużego miasta, a nawet tego samego.
Chociaż... Ursus... to gdzieś we Włoszech... podobno :-)
Całe szczęście jesteśmy w Schengen, to mnie tam wczoraj wpuścili bez paszportu :-)))
bo ze mną byliście.
Normalnie to by was tubylcy obrzucili kałem.
Nieźle... to trochę ryzykowaliśmy wracając bez Ciebie... :-)
Oj tam, byle przez wiadukt a za nim już "cywilizacja" :D
już na wiadukcie cywilizacja. Tam jest fajnie bo przed wiaduktem jest 60, na wiadukcie jest 90 bo to "za miastem" i za wiaduktem znowu jest 60 i na ogół łapanka tan stoi
I nie wiedzieć, co lepsze: obrzucenie kałem, czy łapanka. 2:0 dla policji, kolejni znajomi tracą prawa jazdy. Tym razem kobieta, mamy parapet... Parytet...? :-)