Opinie: Nowe kary za jazdę bez prawa jazdy 2015: Komentarz Skuterowo.com

Jak najbardziej jestem za podniesieniem kar. Mało tego, za całkowitą eliminacją takich typów z naszych dróg z więzieniem włącznie w przypadku recydywy i innych okoliczności.
A jeśli ktoś nie potrafi zdać jakiejś kategorii to znaczy nic innego jak tylko tyle, że jest głąb.
Głąb zawsze będzie głąbem i pewnie nigdy nie zda, a tych którym się po prostu nie chce podchodzić do egzaminów powinni eliminować za samo takie myślenie.
Prawko można zrobić, bo ktoś w końcu zdaje, a to, że mamy tak jak mamy to możemy zawdzięczać tylko sobie.
Jedyną irytującą sprawą jest narobienie aż tylu 'podkategorii' prawka.

Jeżeli chodzi o prawko na motocykl i samochód jestem za,a jeżeli o Am przeciw bo już nawet dzieciaka na rowerku nie nauczysz jeździć bo przecież nie ma prawka co za policyjne państwo,po drugie g to da tak samo jak kary za jazdę po pijaku są zaostrzone a na bani jeździ tyle samo jak nie więcej i zaostrzenie prawa tego nie zmieni bo idiota zostanie idiotą tylko obowiązkowa edukacja od najmłodszych lat w szkole jak to jest w cywilizowanym państwie.

Prawo jazdy nie jest obowiązkowe. Nikt nikogo nie zmusza do kierowania pojazdami, więc jak ktoś mówi, że “nie ma czasu na jego zrobienie” to jest po prostu idiotą. Jedną tylko rzecz bym zmienił: możliwość podejścia do egzaminu bez kursu. Jeśli ktoś wykaże się na egzaminie, że potrafi prowadzić pojazd to powinien dostać prawo jazdy, a nie naciągać go na kurs, który niekoniecznie jest mu do szczęścia potrzebny.

O żesz ty, maxell powrócił na stare śmieci i znowu sieje tutaj spustoszenie swoimi wpisami. ;-)
-
Z tym POLONEZEM jednak bym uważał...
...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stratopolonez
-
Tak ze dwie osoby się przejmą tym, co tutaj przeczytają i pójdą na ten nudny i właściwie bezwartościowy umysłowo i praktycznie kurs dla danej kategorii, gdzie tylko buli się całkiem konkretny szmalec i niczego tam właściwie takiego delikwenta nie uczą, by potem z całkowitym bezeceństwem, a nawet i błogą radością na twarzy zaliczyć egzamin państwowy za tym... kolejnym razem. Za swoją własną kasę ze świnki-skarbonki (akurat to boli i wypada się nieco przyłożyć), albo z zaskórniaków swoich starszych-przysposobionych (zazwyczaj nic nie boli i jeszcze można coś ugrać na poczekaniu).
Słowem, czy to geniusz czy kompletna fleja, ale kiedyś jednak dany egzamin państwowy zaliczy. :P
-
I oto jest, on sam, człowiek w pełnym prawie, czmychający na pełnym gazie w każdym kolejnym pokonywanym przez siebie winklu, słowem... prawdziwy uczestnik ruchu drogowego. WOW. :-)
-
Btw. Większość SZMINEK to bym wysłał na egzamin powtórkowy, mimo aktualnie posiadanych przez nie... uprawnień do kierowania pojazdami. Ale to są moje subiektywne odczucia. ;P

A moim cichym marzeniem od wielu lat, jest zastąpienie bzdurnych zajęć (ZPT/PO) w szkołach podstawowych, gimanazjach i szkołach średnich, wychowaniem komunikacyjnym połączonym z pierwszą pomocą medyczną. Żeby taki dzieciak od najmłodszych lat miał co roku kontakt z tym, jak ma się zachowywać na drodze, żeby w szkole zrobił kartę roworeową, motorowerową, był w stanie pomóc (albo wiedział jak zaeagować)koledze lub obcemu - ofierze wypadku, oswoił się z tym wszystkim, co może go dopaść w dowolnym momencie w drodze do szkoły, w domu, na podwóku czy wakacjach), żeby 18-latek miał prawko na motor i samochód, żeby mógł łatwiej znaleźć pracę, żeby kończąc edukację na poziomie średnim (wchodząc w dorosłe życie) młody człowiek był pełnoprawnym, świadomym uczestnikiem ruchu drogowego (czy to pieszo, na rowerze, hulajnodze czy samochodem). Bo ruch drogowy, to nie tylko ci na kółkach, to też bardzo często bezmyślni piesi. Wiem, że to w naszym systemie szkolnictwa w tej chwili utopia, ale takie mam marzenie, nic nie poradzę.

No to działaj ja się pod tym podpiszę tylko czy uzbiera się 100.000 z takim samym tokiem myślenia??Do takiej roboty to już chyba redakcja musiała by rączki przyłożyć.
http://www.annazalewska.hb.pl/strony/Projekt_obywatelski.pdf

No to działaj...? Próbowałem zainteresować taką akcją dyrekcję prywatnego ogólniaka w Warszawie - bez efektu.
A naprawdę niewiele trzeba.
Wiele lat temu - jako student - z moim kumplem z roku byliśmy opiekunami na koloniach na Mazurach. Lało jak zwykle, dzieciaki miały rowery, ale nie było jak z tą zgrają wyjść za ogrodzenie. Z nudów zrobiliśmy im kilka dni szkolenia z przepisów i trochę zabaw z rowerami na placu. Na koniec poprosiliśmy policjanta z komendy w Węgorzewie, czy może nam przeegzaminować grupę. Przyszedł, sprawdził, wydał małolatom karty rowerowe i cała grupa zaczęła pod naszą opieką jeździć na rowerowe rajdy po okolicy. Naprawdę trzeba niewiele: trochę czasu i nieco chęci. Niestety, ta chęć musi być po stronie nauczycieli w szkołach i MENu. Ja - zawodowo - nie mam ze szkołą nic wspólnego, a hobbistycznie też chyba bez szans (w pracy przy monitorze codziennie od 8:00 do 20:00). W weekend brak już pary na takie działania, no i czasem trzeba coś w domu zrobić (dla siebie).
Pozostają marzenia...?

PACI, dzięki za link z przydatnymi informacjami, ale nie mam już niestety 20-kilku lat, w związku z tym para nieco mniejsza. Zderzyłem się też już klika razy z naszym systemem (prawnym i funkcjonowaniem państwa), co mnie skutecznie zniechęca do jakiegokolwiek działania "na rzecz". Moja naiwna wiara w podstawy systemu prawnego i cel skodyfikowania np. prawa administracyjnego została mocno naruszona przygodą "zmielonych", a także własnymi przygodami. Mam na głowie (zawieszoną aktualnie) sprawę karno-skarbową z US i - równolegle - cztery sprawy w NSA (z Izbą Skarbową). Co prawda pierwsze cztery podejścia (w Sądzie Wojewódzkim) wygrałem, ale jak widzę z przebiegu spraw - "człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi" - cholera wie, jaki będzie końcowy rezultat. Oby mi na koniec nie zabrali skutera :-)
To wszystko powoduje, że nie mam ochoty walczyć z systemem, a raczej próbuję go obejść. Po prostu szkoda mi czasu i energii na bezcelowe walki z materią.
Ale OK, spróbujemy to ominąć i robić swoje.
Mam pewien pomysł :-)
Jak cokolwiek wyjdzie - dam znać.

Panowie, przestaję już nie na temat pisać - przepraszam.

Wracając do głównego wątku, nie jestem za zaostrzaniem kar za drobne wykroczenia. Ale już zarekwirowanie pojazdu za jazdę po pijaku, czy recydywę przy jeździe bez uprawnień jest kuszące. To by mogło zmusić ludzi (właścicieli), żeby sprawdzali, komu dają swój sprzęt do użytku, bo że ludzie wciąż będą jeździli swoimi maszynkami bez uprawnień i pod wpływem - w to nie wątpię. To ich sprawa, stracą swoją własność. Ale po tej stracie reszta może zacznie się wreszcie bacznie przyglądać i nie będzie już takiego ogólnego społecznego pobłażania za te numery...?

A może leszym pomysłem by były indywidualne ubezpieczenia OC dla ludzi?
Bo czy na rowerze, czy na motorze (a nawet pieszo) jesteśmy w stanie spowodować wypadek i zrobić innym szkodę i krzywdę.
Samochód, czy motor, sam z siebie niewiele może... Może się zapalić, wybuchnąć i spowodować u innych straty. Ale to niewielkie ryzyko.
To co, OC dla człowieka (niekoniecznie tylko dla kierowcy) + niewielkie OC na maszynę?
Wtedy kierujący ryzykuje tylko własnym ubezpieczeniem ;-)
Znów utopia...?

Arasz, podoba mi się ten Twój pomysł na zajęcia z zakresu komunikacji i pierwszej pomocy w szkołach. Tak po prawdzie, to w inny sposób nie da się rozwiązać problemu rosnącej rzeszy rowerzystów, z których wielu, poruszając się po drogach publicznych, kompletnie nie zna przepisów ruchu drogowego.
Kończyłem liceum (Lindego - DWLot) w "czasach niesłusznie minionych" i wtedy, w czwartej klasie zorganizowano nam kurs na prawo jazdy. Nie były to wtedy wielkie pieniądze, zwalniano z zajęć na jazdy i w sumie znaczna część klasy zrobiła wtedy uprawnienia. Takie zajęcia w zakresie przepisów ruchu drogowego powinny być obowiązkowe... i to bez kretyńskich pytań o maksymalną prędkość pojazdów z przyczepą, lub samochodów ciężarowych w obszarze zabudowanym. Niestety, mam wrażenie, że twórcy obecnego systemu są materialnie zainteresowani jego utrzymaniem i dalszą komplikacją.

No tak, ja zaczynałem LO Słowackiego w 1989 i albo oglądaliśmy filmy na VHSie na ZPTach, albo ganialiśmy z PKLką po korytarzu na PO. Prawko B zrobilem mając 17 lat sam, zwalniając się z niektórych lekcji (wyrozumiali nauczyciele). Potem - w wojsku - z nudów na unitarce zgłosiliśmy z kumplami, żeby nas wysłali na prawko na ciężarówki (brakowało kierowców C), ale dowódca jednostki nas wyśmiał (cytat: "kotom szkoleń się zachciało!"). Ale jak trafilem na kompanię, to kadra była zachwycona, że mam prawo jazdy, a na dodatek znam ten samochód (zaczynałem właśnie od UAZa). Po wojsku, przy rejestracji rezerwistów panowie w WKU też bardzo płakali, że nie mam C (ale w wojsku zrobić nie dało rady, mimo mnóstwa wolnego czasu i możliwości). Czyli nasze państwo potrzebuje wyszkolonych ludzi, ale nie robi nic, żeby to ułatwić człowiekowi, który chce. Jest tak jak piszesz, nikomu nie zależy na ułatwieniu. Niech ten bajzel trwa, daje się na tym fajnie zarabiać. Po co komu powszechne szkolenia "od kołyski" na wszystkie możliwe kategorie, przecież urwał by się strumyczek z kasą... Może zamiast coraz bardziej wymyślnych egzaminów teoretycznych postawić nacisk na większą ilość godzin, na wydłużenie w czasie, żeby adepci oswoili się z jazdą w różnych warunkach i naprawdę nauczyli jeździć, a nie zdawać egzamin (na polu manewrowym i głupawe testy).

Wpierw może niech zaprojektują tak egzamin aby spora część uczestników mogła go jakoś tam zdać - odnoszę wrażenie iż niestety zostało to skonstruowane dla tzw. NABIJANIA KASY i niczego więcej. Wolę 10 uczestników ruchu “bez prawka” ale rozważnie jadących mających nie tylko benzynę we krwi ale i olej w głowie niż jednego szaleńca z prawkiem, ewentualnie "motocyklistów/tki z uprawnieniami, którzy się tym szczycą a jednocześnie swoim brakiem umiejętności sprawiają zagrożenie na drodze nie tylko dla siebie ale przede wszystkim i dla innych.

Prawda jest taka że to te darmozjady na górze muszą mieć z czego brać,2 dni temu oglądam sobie galileo Reporterka Elena próbuje swoich sił w gęstym ruchu drogowym we Włoszech. zdawała prawko w Włoszech i UWAGA 10 pytań dopuszczalne 4 błędy,a zagęszczenie ruchu jak w mrowisku:) skutery,motory,auta nawet bryczka z osłem i walka o życie.I Ci korytorzercy wmawiają ludziom ze my się do unii musimy dostosować,większej bzdury nie słyszałem.

To wszystko, to pic na wodę, nasz rząd po prostu chce wyciągnąć pieniądze od obywateli, żeby mieć czym napchać swoje kieszenie, a w miarę jedzenia apetyt rośnie. Co chwilę egzaminy są zmieniane i trudniejsze po co, żeby znowu wyciągnąć od nas pieniądze i tak wkoło, po co komu znajomość rozmiaru tablic rejestracyjnych, jak nie wie jak się zachować w momencie zagrożenia. Pierwsza pomoc gdzie nie ma szkoleń praktycznych w tym kierunku, w pytaniach teoretycznych większość zna tylko odpowiedz, a jak przyjdzie co do czego to nie wiedzą jak postępować od czego zacząć a niby z kąd jak nikt mu nie pokazał, i nie nauczył,zaznaczyć odpowiedz na pytanie każdy głupi umie gorzej zrobić w praktyce, można by tak jeszcze wymieniać te ich absurdy ale za dużo tego jest, i prowadzi do jednego wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. A te świnie to i tak robią co chcą, przekręty, afery gdzie jest czarno na białym, ale i tak odwracają kota ogonem i jest cisza, pod wpływem alkoholu wsiadają za kierownice itd. Ale o tym się nie mówi, robią co chcą obłuda i zakłamanie a na tym wszystkim cierpią obywatele. Czemu nie wezmą się za tych co pod wpływem alkoholu jeżdżą to oni są zagrożeniem na drodze, tyle ludzi ginie przez pijanych kierowców. Uważam że ten co nie ma uprawnień an motocykl bardziej uważa na drodze, niż ten co ma bo czuje się pewniej. Brak wyobraźni prowadzi do wypadku, we wszystkich przypadkach kończy się, zazwyczaj źle dla motocyklisty i nie liczy się jaką pojemność ma motocykl. A skutery do 50 cm2 nie są zagrożeniem, szczyle po 13, 14 lat jeżdżą jak chcą popisują się a nie mają zielonego pojęcia o przepisach drogowych, ale tego się nie widzi bo rząd nie ma z tego pieniędzy. Jakiś czas temu pijany kierowca potrącił staruszkę na pasach niedaleko mojego domu czemu się bydlaki za nich nie wezmą im zabierać pojazdy i zaostrzyć przepisy, tyle się mówi wszędzie o tym i co nic nie pomaga jeżdżą dalej. Wszystko zależy od kierującego pojazdem czy ma wyobraźnie, bo jeden będzie uważał a drugi nie, a wtedy żadne prawo jazdy nie pomoże w uniknięciu wypadku, obrażeń a w najgorszym śmierci. Jakie wymogi unijne co oni bredzą jak jest w innych krajach, a jak u nas, przykład byłem w Irlandii jakiś czas i tam zanim kierowca przystąpi do egzaminów dostaje nalepkę na tylną szybę i jeździ jakiś czas żeby się oswoić z autem dopiero po tym zdaje prawko, ale jest inna mentalność rządu, w innych krajach unii dbają o obywateli żeby żyli godnie i było ich stać na wszystko tylko nas rząd okrada jak tylko może na każdym kroku, państwo policyjne nakazów i zakazów gdzie inwigilują nas i zabierają co tylko się da, to ma być wolny kraj nigdy nie będziemy żyli godnie dopóki te zacofane obłudne komunistyczne świnie będą rządziły Polską.

Prawo jazdy po co to komu nic ten dokument nie zmieni jeśli siada za kierownicę kretyn który myśli że on jest mistrzem kierownicy ! Mandaty punkty dla takiego nie stanowią motywacji do zmiany jazdy na gazie czy też jak tak zwany pirat .

zmieni o tyle że jest szansa że człowiek mający prawo jazdy posiada elementarną wiedze o ruchu drogowym bo był na jakimś kursie. niestety może byc debilem bez wyobrazni.
ale moze być też debilem bez wyobrazni i bez zadnej wiedzy

Ja jeżdże moto 125 od 5 lat, nie mam prawa jazdy zapłaciłem 2 razy mandat 500zł, i jeżdże dalej, ale chyba pojde na egzamin bo brakuje mocy a bym sobie kupił 300/600