Hahahah rozbawiła mnie ta historia ;D Chociaż raz miałem podobną sytuację.
Ee tam od razu pod IQ podpinać taką przygodę Różnie to bywa a fakt, że jechałeś wolniej z powodu niezidentyfikowanych dźwięków słyszalnych w czasie jazdy świadczy o czymś przeciwnym do tytułu, to zdarzenie zawdzięczasz raczej roztrzepaniu/koncentracji uwagi na kierowaniu. W mieście trzeba mieć oczy dookoła głowy a nie przyglądać się jeszcze za przyczynami jakichś drobnych hałasów, skoro nie zagrażają one bezpośrednio bezpieczeństwu jazdy
Leszku powinieneś pisać kryminały… zaskakujące zakończenie (+samokrytyka)
Miałem coś podobnego, jadę poza miastem i słyszę non stop jakieś metaliczne dzwonienie. Pomyślałem, że pewnie silnik ma złe smarowanie i zaraz pierścienie wyskoczą wydechem. Co się okazało? Kluczyk od disclocka, który opierał się o kierownicę podskakiwał i wpadał w rezonans… Kiedyś z innym motorowerem miałem ten sam przypadek. Tam także winnym okazała się zbyt duża liczba kluczy przy stacyjce. Mimo wszystko fakt, że to tylko kluczyk niezmiernie mnie w tamtej chwili ucieszył :D.
Lepiej dmuchać na zimne i w razie niepokojących dźwięków zachować szczególną ostrożność. Ta historia przypomniała mi fragment filmu Kasia i Tomek jak przyjechali do serwisu bo coś im dzwoni. Mechanicy rozglądają się po aucie i po jakimś czasie wyciągają ze stacyjki kluczyk, a do niego uczepiony owczy dzwonek.
gratuleje dystansu!
Dobre, czasem tak bywa