spoko odkąd zrobiłem profil na Waszej stronie, naprawdę lubię czytać te artykuły, a co do hamowania to jest mały szkopuł bo w zwykłym motorowerze zawsze naciskałem w nodze tylni aż do kontrolowanego poślizgu. W skuterze czuję się jak raczkujące dziecko, taki odruch wyuczyłem w sobie że na mieście trzymam dwa palce na przednim hamulcu, bo tylni bęben jest (to raczej atrapa) niż hamulec.
Po pierwszej glebie nabrałem bardziej poważnego stosunku do ruszania i hamowania. Manewry te okazują się bardziej skomplikowane (Romet ADV 125) niż sądziłem, szczególnie w mieście. Autem o wiele łatwiej zareagować jadąc w korku.
Sprawna jazda moto to coś więcej niż przejechanie po prostej. Coraz więcej puszkarzy się o tym przekonuje :D