Osobiście przecierałem szlaki reformy edukacji (wprowadzenie gimnazjów) i miałem okazję uczęszczać do zespołu szkół, więc było zarówno moje liceum ogólnokształcące jak i profilowane, czyli ukierunkowane na jakąś branże. Samochodówka i elektroniczni/elektryczni (nie pamiętam dokładnie) mieli swój budynek, a Gimnazjum i Ogólniak swój. Muszę przyznać, że o ile profil elektroniczny/elektryczny był jeszcze jako tako kumaty to samochodówka to była wylęgarnia idiotów, zbiornik na odpadki z ogólniaka. Powiecie, że to wina systemu albo nauczycieli. Po części może tak, ale głównie to pustogłowie młodych ludzi i ich rodziców. Trzeba posyłać dzieciaki świadomie do szkoły, przeczytać program itd., a potem ich pilnować. Mój bratanek uczęszcza do gimnazjum prywatnego (ze względu na poziom okolicznych szkół państwowych) i widzę jakie fajne rzeczy on tam przerabia, na głupim odpowiedniku starego ZPT przedstawiał działanie i budowę silnika w odkurzaczu. Moja młoda sąsiadka chodzi do szkoły fotograficznej, rozwija swoje pasje. Istnieją szkoły policealne w których można się wykształcić w konkretnym kierunku, o kursach to już nawet nie będę wspominał. Trzeba tylko chcieć.
Wczoraj zakończyłem edukację w Technikum Budowlanym-faktycznie, ilość praktyki-znikoma, więcej nauczyłem się na praktykach w firmie prywatnej.Egzamin zawodowy będzie przypominał bardziej “teoretyczno-teoretyczny” niż taki z elementami praktyki, część praktyczna to kosztorys wykonywany na podstawie tabeli i pisany ręcznie-ile to sprawdza wiedzy praktycznej?Ani trochę. Poziom mówiąc delikatnie zerowy, kilka przedmiotów zawodowych występowało w mniejszym wymiarze godzin niż np. religia. Co do klas motocyklowych-w Warszawie, gdy szukałem szkół (w 2009) w jednej samochodówce była klasa o profilu “technik pojazdów motocyklowych”
Moim zdaniem taka szkoła nie ma sensu, ponieważ wiem z doświadczenia, jak wygląda w Polsce serwisowanie motocykli. W skrócie: "my ze szwagrem zrobimy sami wszystko". Kolejna grupa to motocykliści którzy maja pojęcie i serwisują moto u siebie korzystając ze sklepów internetowych i porad w necie. Ze skuterami jest tak, że każdy psioczy, jakie to drogie są przeglądy, a jak przychodzi do poważniejszej naprawy plus robocizna, to większość rezygnuje z naprawy, albo woła szwagra. Szczególnie widoczne w przypadku chińskich skuterów, których "przekleństwem" jest niska cena zakupu, a później jeżdżą takie truchła, bo właściciel oszczędza na wszystkim i idzie fama "chińskie gówno". Ludzie często tak sobie kalkulują, że jak mechanik za naprawę auta weźmie, np. 200 zł, to za skuter lub motocykl policzy 30-50 zł., dlatego przestrzegam wszystkich, którzy maja pomysł na taki biznes. Wyposażenie warsztatu to duży wydatek. Nie wystarczy walizka kluczy nasadowych. Poza tym koszty prowadzenia działalności i przepisy dot. przedsiębiorców są koszmarne. Lepiej skończyć ogólną szkołę mechaniczną lub samochodową, a motocykle/skutery dołożyć jakimś kursem lub stażem w serwisie motocyklowym.
Witam Zgadzam się z przesłaniem artykułu. Właśnie dlatego stworzyliśmy przyjazną Akademię Motoryzacji w Starych Babicach koło Warszawy. Zapraszamy wszystkich którzy chcą nauczyć się naprawy i tuningu skuterów, naprawy motocykli, samochodów i rowerów na naszą stronę www.akademiamotoryzacji.pl pozdrawiam Akademia Motoryzacji