Nienasyceni idioci! Musieli to zepsuć! Teraz już nie każdy już może sobie jeździć jak chce, a szkoda. Mogliby to chociaż trochę pozmieniać tak to lipa
ta, i masa patafianów bez zdolności prawnej i znajomości przepisów na drogach.
Co do wprowadzenia AM to pełna zgoda bo znikną pajace bez pojęcia z ulic ale koszty jego wyrobienia powinny być takie same jak karty i trzeba pamiętać o tym że nie 14latek tylko jego rodzice są wyd**ani nie rzadko na 1000zł i więcej ,wniosek; można było w szkołach za 200zł ale trzeba było dać zarobić WORD I WYDY**Ć szaraczków :)
i do tego rowery bez żadnych kwitów
Tia z rowerami to jest lol - bo można nim jeździć szybciej niż motorowerem
paci napisał:
Co do wprowadzenia AM to pełna zgoda bo znikną pajace bez pojęcia z ulic ale koszty jego wyrobienia powinny być takie same jak karty i trzeba pamiętać o tym że nie 14latek tylko jego rodzice są wyd**ani nie rzadko na 1000zł i więcej ,wniosek; można było w szkołach za 200zł ale trzeba było dać zarobić WORD I WYDY**Ć szaraczków :)
Tak myśle czy masz racje czy nie. Poniekąd masz i fajnie żeby wszystko było tanie i dostępne. Ale fajnie by było też żeby ludzie byli myślący i odpowiedzialni.
Może dzięki temu że prawka nie wyrobisz w szkole za 80zł (i jeszcze pan od przepisów ci popuści bo cie lubi) robi to że prawko staje sie CZYMŚ. Czymś co jest dość kosztowne i trzeba na nie trochę popracować, czegoś sie nauczyć.. itd. 14-letni łepek ma święte prawo tego jeszcze nie rozumieć ale może zrozumieją i przycisną go starzy. To jest ulica i tu nie ma "nie wiedziałem" oraz "nie pomyślałem"- często nie ma drugiej szansy.
Kaca/cena to jedno ale uczciwy odsiew pacanów co im nie zależy w sumie- to drugie. Cena jest elementem sita - takie tłumaczenie do mnie trafia i nawet mnie przekonuje.
Jak byłem w szkole średniej na samochodówce to przepisy ruchu drogowego były przedmiotem nauczania. Bity rok, kilka godzin w tygodniu a prawko robili wszyscy w ramach szkoły. teraz co - 10 godzin teorii to kpina... a połowa i tak nie słucha 2/3 tego co im mówią. Takie prawko to jest dobre na wioske gdzie jest jeden samochód na 10 minut i widać go z daleka. W mieście gdzie sie dzieje 6 rzeczy na raz z czego 2 to złamanie przepisów trzeba ogarniać więcej.
Powinno być jak w usa masz 15l chcesz zdajesz dostajesz po 16 urodzinach a organizuje je gimnazjum wyższe za kurs nie płacisz tylko za egzamin.np;
NEW YORK
Test pisemny zawiera 20 pytań, aby zaliczyć egzamin pozytywnie należy poprawnie odpowiedzieć na przynajmniej 14 z nich, w tym przynajmniej na 2 z 4 pytań ze znaków drogowych. Po zdaniu testu teoretycznego wydawane jest zaświadczenie, które jest ważne przez okres do 5 lat, w zależności od daty urodzin w stosunku do daty złożenia egzaminu. Każda osoba, która zdaje test pierwszy raz otrzymuje prawo jazdy, które jest ważne przez 5 lat. Minimalny wiek kierowcy wynosi 16 lat.
Pozwolenia obowiązujące w Nowym Yorku:
Junior Learner Permit - dla osób poniżej 18 lat, z tym pozwoleniem można poruszać się na wyznaczonych tylko drogach w godzinach 5:00 -21:00 i wyłącznie w towarzystwie instruktora nauki jazdy
Junior license - dla osób poniżej 18 lat, to zaświadczenie pozwala na samodzielną jazdę w godzinach 5:00 - 21:00
Driver's license - dla osób powyżej 18 lat
https://www.youtube.com/watch?v=lJFCm4X-V1g
Stany to zły przykład bo amerykanie to durnie (generalnie). A mimo to tam prawko to też jest bardzo stresujący egzamin. przecież 3 podejścia mają.
Łatwiej o prawo jazdy to jest chyba tylko w indiach (przysyłają do domu pocztą jak zapłacisz 80 dolarów).
W USA "wymogi" na prawko są tak dopasowane żeby ten ich kwiat narodu w bronxie żyjący z socjalu albo inny hinduski emigrant mogł mieć prawko.
Zobacz na co jest to prawko- na automat (na manuale w wielu stanach są osobne uprawnienia), na maksymalne prędkości do 90km/h (i to w nielicznych miejscach a bardzo rzadko 112km/h) - zresztą ich samochody nie są przystosowane do jazdy z większymi prędkościami (małe hamulce, tragiczne kanapowe zawieszenia, skrzynie biegów bez chłodnic oleju..itd), tylko za dnia, w kraju gdzie większość dróg krzyżuje sie pod kątem prostym żeby łatwo było i gdzie kodeks drogowy jest uproszczony do bólu. To taki prawo jazdy na jazde prosto od świtu do zmroku.
I potem masz taki kwiatki jak pani co w camperze na autostradzie włączyła tempomat i myśląc że załatwiła sprawę poszła sobie na tył herbatę robić. Oni nie rozumieją kompletnie zjawisk na drodze, nikt ich tego nie uczy - stąd te kolizje na 45-200 samochodów. Dla nas niepojęte. A tam to norma bo 300 kretynów jedzie automatami autostradą 70mil/h w odstępach 5 metrowych (bo nikt ich nie uczy wyobraźni na drodze) , zajęci są kawą, malowaniem sie, rozmową i jeżeli cokolwiek sie wydarzy na drodze- komuś strzeli koło, połapie sie że minie zjazd i wykona coś zaskakującego- ładują w niego wszyscy. Nawet jak ty wyhamujesz to przypaskudzi ci 20 kretynów z tyłu zagapionych na niewiadomoco.
Na skrzyżowaniu ten ma pierwszeństwo kto pierwszy podjechał i pierwszy policzył do pięciu. Warunkiem dopuszczenia do ruchu są aktualne tablice (ubezpieczenie) i jako tako sprawne światła. Możesz nie mieć szyb, hamulców, drzwi.. możesz jechać.
Zresztą ten gośćz tego filmiku mówi to samo. Dostał prawko na motor bo ładnie zahamował :). inny dostał bo usiadł i nie spadł :)
Nie chciałbym aby i u nas w naszym ruchu warzywa takie bez pojęcia jeździły.
Ale za to ilu by ich ubyło:D
no ta. A ilu by zabrali ze sobą.
Zresztą taka dostepność praw jazdy i uprawnień w perspektywie dłuższego czasu odbiłaby się nam czkawką. Tłumy dzikie by wyruszyły na drogi bez przygotowania ładując się ludziom pod koła ile się da. Ten kij ma zawsze drugi koniec. Wyszło by w statystykach że jest wzrost wypadków z udziałem młodocianych i wtedy by sie pojawiły kolejne ograniczenia prędkości..itd. Zaostrzono by kontrole i sposób kontrolowania.
Zresztą nic nowego bo dokładnie tak sie robi w krajach gdzie te przepisy są własnie takie bardzo liberalne. Niby wszyscy mogą więcej ale tak ogólnie to mogą mniej i są bardziej pilnowani.
Tu chyba trudno o złoty środek. Z jednej strony przy liberalizacji egzaminów więcej ludzi by ruszyło na drogi. Z drugiej strony ciągłe zaostrzanie też prowadzi donikąd. To trochę jak z podnoszeniem akcyzy. To w pewnym momencie nie działa. Taniej jest pędzić bimber...
Zdawałem egzamin lata temu, ale ciągle mam wrażenie, że pomimo liberalnych zasad, nie miało to wpływu na moją karierę użytkownika drogi. Na żadnym kursie nie uczą, zdrowego rozsądku. Debilizm niektórych pytań egzaminacyjnych powala, a zanosi się na dalszą eskalację. Ile tysięcy pytań jest potrzebne, żeby uznać, że kierowca zachowa się prawidłowo w konkretnej sytuacji? Sądzę, że jednak mniej groźna byłaby większa liczba kierowców mniej wytrenowanych w pytaniach quizowych (może z większą liczbą godzin wyjeżdżonych), niż - ciągle zresztą rosnąca - rzesza "kierowców" bez żadnych uprawnień, często jeszcze z lekka nawalonych. Kary za jazdę bez uprawnień są naprawdę symboliczne...
paci napisał:
Powinno być jak w usa (...)
USA to zupełnie inne warunki! Gęstość zaludnienie mają tam poza metropoliami jak na pustyni i na wielu trasach można nikogo przez wiele godzin nie spotkać, a tam gdzie tylko mają więcej ludzi to wszędzie budują bezkolizyjne rozwiązania drogowe. Dodaj do tego jeszcze automatyczne skrzynie biegów i wychodzi, że tam na prawdę nie trzeba wiele umieć by jeździć. To nijak nie przystaje do naszych standardów wąskich krętych dróg. Możesz przejechać całą Małopolskę prawie nie wyjeżdżając z terenu zabudowanego (!)
bez przesady,co ma skrzynia biegow do znajomości prawa ruchu drogowego tak samo zaludnienie tzn; ze jak jedziesz sam i nikogo nie ma to można nic nie umieć?lepiej już 20stu baranów z prawkiem jak w usa niż dwóch pacanow jak w pl bez prawka i wiedzy podstawowej o ruchu drogowym jak i prowadzeniu.
Howgh! Ludzie czy to w USA, czy w Europie - mają takie same podstawowe odruchy. Nie negowałbym pozytywnego wpływu automatów na sposób jazdy. Generalnie automatem większość ludzi jeździ spokojniej. Natomiast wpływ nawet bardzo wydumanych egzaminów na prawo jazdy, na jakość kierowców, uważam za niewielki. Zdolność do przestrzennej analizy ruchu drogowego nabywa się w ciągu pierwszych 10k kilometrów. Jedni nieco szybciej, inni nieco wolniej. Wpływ samego kursu na prawo jazdy na tę umiejętność uważam za pomijalnie mały.
Odruchy to może i mają potencjalnie takie same ale warunki inne- wiec te wyuczone odruchy są inne. Strzel z papierowej torby w europie to sie wszyscy będą rozglądać (jeszcze) a strzel w USA to sie 90% statystów położy na ziemi. Tak dla przykładu.
To nie o to chodzi że automat sam z siebie wpływa na znajomość przepisów- tylko o to że prostym ludziom robi sie proste zasady które rozumieją.
Potem są konsekwencje. Ponieważ to automaty to wielu rzeczy im sie nie tłumaczy - nie tłumaczy się wiec nie wiedzą, nie mają pojęcia i nawet nie chcą mieć pojęcia. Hamowanie silnikiem? A co to? I po co?A tak w ogóle to jak hamować silnikiem w automacie?
Jeżeli hamburger chce być ekologicznym kierowcą to nie uczy sie Eco Drivingu (hamowania silnikiem, jazdy na wysokich biegach na niskich obrotach- nie ma tu kompletnie pojęcia o co chodzi) bo nie ma na to warunków i zasadniczo mało czego sie uczy - tylko kupuje hybryde.
Prości ludzie w prostych samochodach na prostych drogach z prostymi przepisami. To jest kraj którego 200-letnia historia jest młodsza niż większość budowli w Europie. Nie ma wąskich uliczek, malowniczych starówek..itd autostrad bez ograniczeń prędkości albo z ograniczeniem bardzo wysoko. Dlatego podpieranie sie przykładem dostępności PRAW (amerykanie sa wolnym narodem i kochają MIEĆ PRAWA) na przykładzie USA to słaby pomysł. Każdy debil ma prawko i każdy debil ma broń. Tylko dlatego mają hardcorowe ograniczenia na drogach a zamachowcy, terroryści, frustraci strzelający do przechodniów lub kumpli w szkole - to własnie amerykański wynalazek.
My (niestety) też zmierzamy w tą stronę. Ludzie są coraz głupsi, mają coraz węższe specjalizacje, coraz mniej sie wymaga od jednostki - ALE jednocześnie dla ich własnego bezpieczeństwa stawia sie im coraz większe ograniczenia.
Mnie psychicznie niszczy reklamowany przez panią Claudie Schiffer przycisk "asystent zjazdu" w oplu mokka. Ale to nie jest taki przycisk jak ten "All Terrain Response" w Land Roverach i Range Roverach pozwalający zjechać po zboczu kamienistej góry albo z 10m wydmy z sypkiego piachu - w każdym razie system wykorzystujący technologie kiedy idziesz grubo w ekstremalnym terenie. Są systemy które faktycznie bywają pomocne i warto z nich korzystać.
To jest KURWA przycisk żeby tępa dzida zjechała bezpiecznie z ekstremalnie niebezpiecznej górki miedzy poziomem +1 a 0 na parkingu piętrowym. Jezu. Wg mnie do tak ekstremalnego wyzwania wystarczy mózg i noga na hamulcu (to nie wymaga doktoratu z Prawa Jazdy) - ale to jakby pokazuje w jaką stronę to zmierza.
Niedługo będzie Asystent Włączania Asystenta.
Oczywiście zgadzam sie że piętrzenie sztucznie wyzwań i egzaminów przed potencjalnymi nowymi kierowcami też jest złe. Jakiś kolejny pacan sie realizuje zawodowo wprowadzając nowe "usprawnienia" w systemie edukacji kierowców. Jeden pacan generuje chore pytania a drugi pacan generuje kolejne opłaty. Też to nie fajnie.
Tylko że 95% ludzi na pytanie o ABS oświeci cie wiedzą że ten system skraca drogę hamowania (w zasadzie w każdych warunkach i wręcz po to jest) i wyjaśnienie że to nie do końca po to i że tak działa to ciernista droga przez mękę.
Osobiście jestem za kat AM Mam za sobą ponad 400 tys na skuterach i widzę nie raz głupotę i nie znajomość prawa ruchu jaką popełniają ludzie poniżej 18 lat.