Fajny artykuł, fajnie, że pisany przez dziewczynę
fajnie się czyta
Piękne Case Study
Ja też zakupiłem F16, lecz z totalnie odwrotnych pobudek: miał być jak najtańszy, a jak się zepsuje to naprawię bo tanio i prosto. Ma być alternatywą dla wiecznie psującego się auta i dużo mniej paliwożerny. Na początek zakładałem 45km/h, ale przyzwyczajenie do auta robi swoje -> szybciej - lepiej. Absolutnie kask z szybką. Duży robal potrafi boleć a nawet zrobić siniaka pod okiem. Jeżdżę codziennie do pracy, na zakupy, na wycieczki - słowem wszędzie gdzie się da. Jeżdzę zawsze - słońce, chmury, mgła, deszcz. Peleryna przeciwdeszczowa z ortalionu i rękawiczki wystarcza. Mam zamiar nim jeździć do pierwszych mrozów i tyle lat ile się tylko da. Dopóki naprawy będą opłacalne, a skuter nie będzie mnie zdradzał na odludziach, na wzór znienawidzonego auta.
A ze mna to bylo tak że wstałem rano właczylem youtuba i jakiś filmik mi sie pokazał ze skuterem popatrzylem potem szybko mniej wiecej ceny i mowie do swojej kobiety ze jade po skuter najpierw do jakiegos salonu z motorami ale tam ceny troche kosmiczne a potem do reala bo przypomnialo mi sie ze tam kiedyś coś takiego widziłem patrze stoi ten f 16 ale jakiś ciasny maly bo ja mam 190 cm ide dalej mijam jeszcze torosa el loco diablo chyba i na samym końcu widze fresco duzy wygodny itd zapytalem jakiegoś koleszke ktory tez ogladał czy oplaca sie go kupic bo cena widze dobra itd a ten mi nawija ze to 4t jak wiatr wieje to tak nie buja bo troche waży no to ok kupuje nie chceieli mi dac na raty troche smieszny system tam maja ale mniejsza o to to skombinowalem szybko cześć gotówki i teraz pomykam sobie własnie tym skuterem
Fajne “Studium przypadku” Szkoda że nie można małej “ankiety” zrobić i by ludzie wpisywali swoje przypadki “początku choroby zwanej pożądaniem” … do skuterów Ja również zapragnąłem skutera jako alternatywę autka - do dojazdu do pracy… najpierw był kurs “A”, bo chciałem uniknąć niebezpieczeństwa związanego z ukształtowaniem drogi z domu do pracy (ciągle wyprzedzanie na wąskiej jezdni przez puszki i spychanie na pobocze)… Miał być skuterek 125 ccm - max 250 pojemności. (już prawie płaciłem za nowego Kymco Agility City 125) I jak bywa w życiu, skończyło się na Burgmanie 400. Od momentu zakupu tej “staruszki” życie stało się piękniejsze i łatwiejsze… Przynajmniej dojazdy do pracy Jeśli zmienię kiedyś motocykl - to na 100% będzie to maxi skuter !! Pozdr i LwG
Bardzo fajny artykuł. Bardzo analityczny co akurat bardzo lubię. Cieszę się, że i panie “dają głos”. Ja pewnego pięknego dnia postanowiłem, że chcę mieć taką własną męską zabawkę. Pomyślałem o skuterze. Pozostało porzekonać żonę. Całe szczęście się zgodziła. Zamierzałem znaleźć coś jak najtańszego i nowego, bo nie znałem się na tym za bardzo (przyznajmy => praktycznie w ogóle). Upatrzyłem Zippa Topsa ale wystarczyło na niego wsiąść… Nogi musiałbym trzymać pod kierownicą. Sprzedawca pokazał mi Quantuma ale był zdecydowanie za drogi. I wtedy znalazł się Bzyczek czyli Inca Street z wyprzedaży rocznika. Kupiłem i nie żałuję. Gdybym miał wybrać jeszcze raz to powtórzyłbym decyzję. Używam rękawic i stroju przeciwdeszczowego z Lidla. Częściej jednak jeżdżę w kurtce - takiej zwyczajnej. Na codzień w pracy używam kasku bez szczęki gdyż nie muszę do jego zdjęcia czy założenia zdejmować okularów. Posiadam też kask integralny. Życzę Ci, Koleżanko, szerokości i jeszcze wielu doskonałych, dogłębnych i analitycznych artykułów!
Fajny artykół fakt. Ja wybrałem pierwszy wariant kupiłem całkiem na spontana roczną yamahę Aerox i nie żałowałem. A rok później kupiłem pierwszy motocykl i na “kibel” nie wsiadłbym już. Ja jeżdżę (fakt motocyklem ale jednak też głównie po mieście) w kurtce motocyklowej z ochraniaczami albo ciężkiej i grubej skórzanej ramonesce. Do tego kask integralny + spodnie z ochraniaczami oraz buty motocyklowe. Rękawice zakładam jak jest zimno.
A co myślicie o zippie parco?
Mnie, podobnie jak choćby Marcinowi, zachciało się skutera w celu zminimalizowania kosztów poruszania się po mieście. Gdy zacząłem ogarniać temat (tak mi przynajmniej wydawało), to dowiedziałem się, że te piękne Burgmany, Majesty, itp. będą ode mnie wymagać dodatkowych uprawnień. Byłem pewien, że można takimi jeździć na prawo jazdy kat. B. Niestety, życie, a bardziej przepisy zweryfikowały i szybko ostudziły moje chęci… Odpuściłem temat, by po roku do niego powrócić. Wtedy znowu myślałem, że wszystkie normalnej wielkości skutery, muszą wyć:-) Po krótkim czasie obczaiłem, że te “sokowirówki” i “młynki do kawy” (z całym szacunkiem do ich użytkowników), to skutery dwusuwowe. Koniec końców, zapragnąłem skutej jak największy, wygodny, na którym normalnie wyglądałby facet po trzydziestce. Kupiłem New Dinka 50 i teraz żałuję tylko jednego: że nie kupiłem go wcześniej, a niestety, ale straconego czasu nie da się nadrobić:-/
Fajny tekst! Trochę się pośmiałam:) a ja to bym wybrała rometa 727-mały, lekki, łatwy do prowadzenia:) czego chcieć więcej?
Mi też podoba się ten artykuł. Na mnie wpłynęła audycja w radiu na temat rynku skuterów w Polsce, pomysł - skuter jako alternatywa dla komunikacji podmiejskiej (czasem rzadzej, a czasem częściej spotykanej u mnie na wiosce) a koniecznościa codziennych dojazdów do pracy w połączeniu z cenami benzyny (opcja samochód wychodziła zbyt kosztownie). Zaczęłam rozglądać się po internecie za możliwymi egzemplarzami do kupienia, startując z pozycji 0 i czyli zupwłny brak wiadomości na ten temat. Szybko podjęłam decyzję - musi byc nowy, używany mógłby być już bardziej awaryjny. Cena też była istotna, chodziło mi o sprzęt do jeżdżenia. W końcu weszłam do salonu, przymierzyłam się do największego skutera (jestem osobą wysoką) - i już wiedziałam, że mi się podoba, oczywiście znajdował się w zamierzonym przeze mnie zakresie cenowym. Padło na Keeway Leone Surazo, kolor czarny. Potem zaczęłam dowiadywać się na temat jego parametrów technicznych, kwestie związane z rejestracją, ubezpieczneiem itd… Dby podjechałąm nim do pracy, zdominowanej w 100% przez kobiety spotakłam sie z zachwytem koleżanej i szefowej:) Teraz docieramy się - on technicznie (dzisiaj pokonał 400 kilometr), a ja pod wzgledem doświadczenia.
Ja skuta zawsze chciałem mieć, nie wiem po co bo w moim wieku i z kat A to raczej moto ale te wirówki jakoś mi się podobały. Szkoda tylko mi było kasy. Jednak nadszedł moment kiedy w firmie rzucono hasło skut jako alternatywa na korki, szybko to pociągnąłem i czas pokazał, że tylko ja tym jeżdżę, chodź rzadko bo pogoda do bani (nie jeżdżę na mokrym bo w chinach oponki mega śliskie).