Ja w ogóle nie rozumiem po co to całe zamieszanie związane z fotoradarami. Jeździć zgodnie z przepisami i mieć po prostu to gdzieś, a nie zapierdzielać przez miasto 120 km/h i mieć pretensje do wszystkich tylko nie do siebie, że radar strzelił mi fotkę i muszę płacić. A jak już się popełnia wykroczenie to trzeba się liczyć z konsekwencjami a nie marudzić i szukać dziury w całym. Sam nie raz zostałem złapany za przekroczenie prędkości, ale nie robiłem z tego problemu. Jadę szybko i wiem co mnie czeka. Jak się będzie jeździć normalnie, radary nie będą robić zdjęć, a co za tym idzie nie będzie wpływu do kasy. Polak z natury nie lubi być sprawdzany, pilnowany i karany, ale jak się Polaka za mordę nie weźmie to nie zrozumie, że coś robi źle.
Formalnie masz racje. Wszyscy znamy przepisy i łamiąc np. ograniczenie prędkości świadomie podejmujemy decyzje i powinniśmy brać na klatę jeżeli nas na tym złapią i dostaniemy po łapach.
To jest jedna strona medalu.
Druga jest taka że gminy traktują fotoradary jak łatwy zastrzyk do budżetu. Wchodzą w układy z prywatnymi inwestorami dzierżawiąc urządzenia, biorąc kredyty na ich zakup tylko po to żeby w absolutnie bzdurnym miejscu z ograniczeniem 40km/h z 64 roku cykać fotki kierowcom nie stanowiącym zagrożenia jadąc nawet 70.
Jest to uzasadnianie tzw podniesieniem bezpieczeństwa ale de facto jest to tylko łowienie kasy.
Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie - nie można uogólniać.
Ale ja właśnie o tym mówię, nie zastanawiajmy się czy stoją one w dobrym miejscu, czy złym, zgodnie z jakimiś przepisami czy nie > jeździjmy wolniej i nie dajmy się złapać to nie będzie 'zarabiania' na kierowcach.
Co do bzdurnych znaków i przepisów to inna bajka, ale...czasem wystarczy to po prostu zgłosić gdzie trzeba.
Przykład z zeszłego roku, po remoncie zapomniało im się zdjąć ograniczenia i inne znaki, zgłosiłem, załatwiłem :)
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/absurdy,news,premier-prosi-czytelnik-wskazuje-skonczyl-sie-remont-znaki-zostaly,73642.html
Niestety pewnych rzeczy nie przeskoczymy i musimy się dostosować, nawet jak nam się wydają bzdurne.
I jeszcze w temacie radarów
http://tiny.pl/ql2rd
znaki po remontach i objazdach są z natury tymczasowe i demontaż ich jest łatwy.
Ale jest masa ograniczeń typu 30/40km które dla współczesnych samochodów są bzdurne przez 3000dni. ALE jakiejś zimy, raz na 6 lat warunki na tym zakręcie są takie że 40 to wręcz hardcore i ZNAK STOI.
Bo ten znak stoi tam od czasów kiedy tam sie jeździło bryczką konną..
Tylko że tego jedynego dnia raz na 3000 nie stoi za nim policja nigdy. Za to w pozostałe 2999 dni bardzo często.
Pierwsze ograniczenia na Trasie łazienkowskiej w wawce - 50km/h.
betonowa wannai 2-3 pasy non stop, zero przejść dla pieszych na poziomie jezdni, droga jak strzała przez 8km i 50km/h.
nasze prawo niestety nie nadąża za postępem a nowe przepisy są czesto bez wyobraźni tworzone.
Będzie jak w USA. 300km prostej jak strzała drogi przez pustynie, widoczność do przodu na 6km i ograniczenie do 95km/h. A mijasz sie z kimś raz na 20 minut.
A weź tylko i dociśnij - możesz być pewien że za jedynym krzakiem oddalonym od najbliższego miasta o 15 mil stoją cop-y z radarem.
U nas tez oczywiście można jechac 50 i zasadniczo być w porządku tylko to po pierwsze bzdura a po drugie ja np zapłaciłem w życiu 2 mandaty, oba w tym samym miejscu i oba za to samo. A nie przekraczałem prędkości, nie śpieszyłem się.. itd. W obu przypadkach zarzut to była bzdura i w obu przypadkach było moje słowo kontra słowu 2 funkcjonariuszy.
W obu przypadkach sugerowano mi że lepiej sie dogadać niż płacić bo to tyle pisania itd... wiec ich olałem i kazałem sobie wypisac mandat
maxell napisał:
Ale ja właśnie o tym mówię, nie zastanawiajmy się czy stoją one w dobrym miejscu, czy złym, zgodnie z jakimiś przepisami czy nie
Stanowczo nie. Nie bedę bezkrytycznie przyjmował każdej idiotycznej decyzji administracyjnej tylko dlatego że ją wydalił (bo nawet nie wydał) z siebie jakiś ułomny organ.
Jeżeli jakiś przepis jest głupi lub nieżyciowy to trzeba go zmienić a nie na siłe utrudniać sobie życie.
Poza tym skoro nas (kierujących) bez wnikania mają obowiązywać przepisy i mamy jeździć przepisowo (wolniej) to niech operatorzy radarów trzymają się swoich przepisów odnośnie:
- oznakowania
- ustawienia i warunków pomiaru
- przeszkolenia personelu
- kompletu dokumentów
Przynajmniej tyle. Dlaczego egzekwowanie prawa ma być jednostronne?
Wombat napisał:
Stanowczo nie. Nie bedę bezkrytycznie przyjmował każdej idiotycznej decyzji administracyjnej tylko dlatego że ją wydalił (bo nawet nie wydał) z siebie jakiś ułomny organ.
Jeżeli jakiś przepis jest głupi lub nieżyciowy to trzeba go zmienić a nie na siłe utrudniać sobie życie.
Akurat na to czy jakiś przepis jest życiowy czy nie, to już nie masz wpływu, a już na pewno nie masz wpływu na jego zmianę.
Absolutnie nie żałuję tych co muszą płacić i jestem za radarami.
Obsługa i używanie ich zgodnie z prawem, przeszkoleniem obsługi itp to zupełnie inna bajka.
Radary są po to, żeby zarabiać - i tego nie neguję, ale wystarczy jeździć normalnie, żeby zarobić im nie dać.
No ale jak ktoś wychodzi z założenia, że jest ograniczenie do 50 i moim zdaniem bezpodstawne zupełnie - to ja to pierdziele i jadę 100 - to potem właśnie płaci.
Wszyscy Polacy to 'miszczowie' suchej prostej i jakim prawem ktoś broni im szybko jeździć, skoro oni są najlepsi na świecie i lepszych kierowców nie ma.
Niestety w tym kraju ciągle najgłupszym elementem samochodu jest łącznik między kierownicą a pedałami.
Kolejny temat rzeka, więc po prostu na tym zakończę :)
Akurat na to czy jakiś przepis jest życiowy czy nie, to już nie masz wpływu, a już na pewno nie masz wpływu na jego zmianę.
Szczęśliwie wychodzę z innego założenia.
Przepisy sie jednak zmieniają i zmieniają je LUDZIE. Przykłady:
- nie było bus pasów a są
- zmieniają sie zasady przyznawania praw jazdy
- kilka wybitnie chorych ograniczeń prędkości zostało zmienionych
- zmieniły sie prędkości na drogach międzymiastowych
- teraz sie działa w kierunku wpuszczenia jednośladów na buspasy bo i tak po nich jeżdżą/jeździmy i prawo które tego zabrania jest nieżyciowe
- ja sie osobiście przyłożyłem do zmiany organizacji ruchu na kilku skrzyżowaniach w pobliżu mojego miejsca zamieszkania
To wszystko są zmiany przepisów.
Już nie bede wracał do tematu zmiany ustroju i obaleniu komunizmu które było wręcz społecznym ruchem ku zmianie obowiązujących przepisów i prawideł życia.
Pamiętasz starą ustawę o policji ? łapówkarstwo drogowe na maxa. To też zostało zmienione. Zmieniono im uprawnienia i przepisy określające sposób i rodzaj przeprowadzania kontroli.
Nieuczciwi na patrolach zwinęli skrzydła za to rozwinęły je gminy.
robią w zasadzie to samo ale za to w majestacie prawa.
A Emil Rau nie piętnuje radarów jako takich, nie neguje ich przydatności czy funkcjonalności tylko TE MIEJSCA w których nastąpiło nadużycie/przegięcie. Nadinterpretacja przepisów służąca nie podniesieniu bezpieczeństwa na drogach tylko nabijaniu kabzy lokalnym samorządom.
W takiej sytuacji bronisz patologii.
Wg mnie jeżeli jest gigantyczna tablica o fotoradarze której nie sposób przeoczyć (bo np w miejscowości jest sklep czy szkoła przy głównej ulicy) i ktoś tam pociska 90km/h - to sam sie prosił.
Ale jeżeli to wiocha na drodze krajowej gdzie dziennie ulice przekracza 5 osób na krzyż, i jest tam radar tylko dlatego że tam nacyka dużo fotek - to już patologia. A najczęściej nacyka ludziom spoza gminy jadących tamtędy raz na rok albo po prostu raz.
A ci straszliwi przestępcy dopuszczają sie straszliwego postępku bo zamiast 50 jadą tam 75... daj spokój.
Funkcja edukacyjna? ZEROWA. Kierowca walił 100, cykneło i dalej wali 100 i nawet nie wie że fote dostał. Nie został zatrzymany, pouczony, powstrzymany. 600m dalej może mieć z tego powodu kolizje.
Za 2 miesiące przychodzi zdjęcia z jakiejś pipidówki miedzy Gdańskiem a Zakopanem i 200zł. Bez fotki (bo nie muszą).Możesz zapłacić 200 albo znaleźć tą dziure na mapie, zobaczyć ile to bedzie kilometrów, napisac pismo odwoławcze i ze dwara razy tam pojechać do sądu. Wiec większość płaci bo im szkoda czasu.
Taka fotka najwyżej wkur..a a nie zapobiega. Bo lokalesi w takie radary nie wpadają. Wpadają przejezdni w 95%.
Dla wielu gmin słynnych z tego że jedyne co mają szczęście mieć to droga krajowa przechodząca przez ich teren to dojna krowa.
Widziałem kilka filmików tego gościa. Są różne. Są i takie gdzie pyta sie pana strażnika czemu radar stoi tu a nie przy drodze gdzie jest szkoła - 1,5km dalej.
Pan strażnik nie wie(a w zasadzie wie tylko przecież nie powie do kamery że stoi tu bo tu zarabia więcej). Często ma nawet podpisaną lokalizacje w innym miejscu a robi w innym. I łazi 200m dalej lub siedzi w samochodzie za krzakami- a radar cyka i mądrze i głupio w trybie auto choć powinien miec nadzór.
I nikogo to nie obchodzi bo jego zadaniem jest cykać.