Opinie: Czy można już jeździć na motocyklu 125 z kat. B? Tak, od dziś

Non stop piszecie o tym, zrobiliście specjalny licznik, który odliczał czas, pełno informacji, a mimo to wciąż ludzie o to samo pytają o to samo, to jacyś debile czy co, bo nie kumam. Przy takim powielaniu informacji wciąż nie wiedzą, czy tak ciężko chwile poczytać, zainteresować się. Pozdrawiam

A może nie mogą w to uwierzyć że to możliwe, daj im trochę czasu, niech się oswoją z tą możliwością. Ja sam nie mogę uwierzyć że to możliwe.

Tu ogólnie widać zależnośc, że jak ktoś tylko zapyta na forum o coś związanego ze 125-tkami, to nagle o to samo mailowo jest pytana redakcja i buuuumm....... mamy artykuł.:):):):)

To już jest nudne! Czy Wasz portal nie potrafi pisać o niczym innym? Ile jeszcze dziś opublikujecie takich samych “newsów”? Po co powielać kilka razy tą samą informację? Nabijacie sobie posty czy za każdy Wam płacą?

Jest tego plus: tanieją “pięćdziesiątki” których chcą się pozbyć przszli właściciele 125 :slight_smile:

Fakt, Skuterowo.com przoduje liczbą artykułów o 125-tkach na tle innych portali motocyklowych i skuterowych. Wiele z tych pozycji powiela treści wcześniej opublikowanych. W sumie, jakby ktoś jeszcze miał wątpliwości, czy ustawa weszła w życie i szukał urzędowego potwierdzenia, to poniżej go znajdzie. Internetowy System Aktów Prawnych na stronie sejmowej z pewnością nie kłamie. :slight_smile: Jak byk podana jest data wejścia poszczególnych przepisów w życie. http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20140000970

Evert czyli startujemy zegar od nowa :slight_smile:

Merytorycznie. W pewnym sensie. :P
...
A czy można jeździć również chińskimi 250-kami na prawku kategorii B? One mają bardzo niską moc.
*
Już podaję odpowiedź na powyższe zapytanie. ;-)
*
Na chińskich 250-kach też można już jeździć, bo one mają niecałe 15 KM. ;-)
*
- Po co masz internet?
- Internet mam dla rozrywki i żeby... denerwować sąsiadów.
*
Phhh.

Anna Grzelak - napisał 478 publikacji w Skuterowo.com A to już skąd to bezsensowne nabijanie sobie niskiej jakości “publikacji”… Tylko tyle, że czasami liczy się jakość, a nie ilość…