Racja, to był bardzo fajny sezon.
A już przez chwilę myślałem, że to Hugo napisał…
Osobiście uważam sezon czy też rok 2010 za beznadziejny. Wrocław jest najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce z potężna ilością pojazdów ciężarowych które zawalają cały pas jezdni i nie pozwalają się przeciskać nikomu, takie gnojstwo, osobówki już lepiej, więcej kultury. Pogoda nas nie rozpieszczała. Długa śnieżna zima i miesiąc nie mogłem się ruszyć bez MPK, wiosna nawet całkiem , lato przeleciało mi przez palce jesień zimna i bardzo deszczowa wręcz ulewna- beznadziejny kask Uvex Jet150. Zużył się po 1,5 roku. Brak zgranej grupy we Wrocławiu a może słabo szukałem. I znowu zima. Wrocław zawalony śniegiem i lodem w drogach już leje jak po bombach. Podziwiam kolegów z Pizzy doginają na tych maszynkach w adidaskach na tzw narciarza, szkoda zdrowia bym powiedział lecz żyć trzeba. Ponieważ mam nadwagę stwierdziłem ,że jak nie mogę MPK ,a rower zakonserwowałem na zimę to potnę z buta. I tak gonie do kolegi 30 min z buta potem wspólnie autkiem do pracy i tak już tydzień bez przyjemności. Czekam na czarną nawierzchnię i tęsknię za manetką. Całe szczęście ,że można z Wami pogadać. Pozdrawiam.