Mam pytanie , czy zablokowanie przedniego koła za pomocą przekręcenia kluczyka w stacyjce jest wystarczające wobec złodziei? Czy łatwo taką blokadę zdjąć?
Dziękuję z góry za odpowiedź i pozdrawiam.
Takie rozwiązanie jest skuteczne do drugiego kopniaka w koło. Znam problem z autopsji, nie polecam.
Najlepiej przytwierdź skuter do czegoś nieruchomego i jakiś głośny alarm wstrząsowy np. w blokadzie na tarcze hamulcową. Poza tym i tak jak będą chcieli ukraść to ukradną...
Rozumiem, właśnie tego się obawiałem. Za niedługo zaczynam pracę jako dostawca pizzy i zastanawiałem się czy częste zostawianie skutera zabezpieczonego w ten sposób nie będzie trochę ryzykowne.
Osobiście Vespy nie zostawiałbym tak zabezpieczonej na ulicy, w ogóle nie używałbym takiego skuta do rozwożenia pizzy :P
Wiem , skazuję się na życie w wiecznym stresie i lęku o skuter.. No cóż, jeżeli zgłoszę się tutaj za miesiąc , że mi ukradli skuterek ta teza stanie się wiarygodna :D
ubezpiecz dobrze, pogódź się z myślą że może zginąć i używaj.
Ja osobiście po obejrzeniu na YT jak jakieś dwa smarki odpalają na kopkę skuter po ówczesnym odłączeniu kostki od stacyjki (klucz oczywiście wyjęty) postanowiłem się zabezpieczyć. Może to nie zapobiegnie kradzieży, ale może skutecznie zniechęcić potencjalnego amatora cudzej własności. Patent jet bardzo prosty. Praktycznie każdy skuter i motorower jest wyposażony w czujnik bocznej stopki, uniemożliwiający pracę silnika, kiedy owa stopka jest rozłożona. W moim wypadku, sztuczka polegała na przecięciu jednego z kabli od czujnika (ten konkretnie był od blokady zapłonu przy wyłączonym silniku) a następnie poprowadzeniu przedłużenia z kabli, na środku którego jest przełącznik. Odpowiednie zabezpieczenie instalacji połączone z ukryciem przełącznika i gotowe. Nawet jak ktoś rozwali blokadę i wypnie kostkę od stacyjki, to nie wiedząc o tym przycisku nie odpali mojej kosiarki. Może to nie jest szczyt finezji, ale zawsze człowiek czuje się choć trochę bezpieczniej.