Niewiarygodne Historie UFO - ( UFO76PL :-)

Widzisz :) żona przeszła na zawodowstwo a ty wciąż hobbystyczne.. :D

Heh, można chyba tak napisać:-) Tylko ja mam alternatywę a Żona nie. Na myśl o powrocie do komunikacji miejskiej aż ją skręca:-) W zeszłym tygodniu jeździłem trochę w deszczu, ale jak poczułem że tylne koło co chwilę mi się ślizga to szybko zawinąłem się do domu. Szkoda mi zdrowia i sprzętu. W obu maszynach mamy opony Duro i odnoszę wrażenie że one tylko na suchym dają radę. Niestety nie mam porównania ani doświadczenia. Żonka ostatnio dopytywała się o opony zimowe do skuterów bo widziała takie u gostka co pizze rozwozi. W Mio są malutkie szpulki 90/90-10. Może powinienem jej sprawić jakieś zimówki dla bezpieczeństwa? Na lodzie i tak to nic nie da:/ Do pracy ma 7km więc jak mówi, nie zdąży ani zmoknąć ani zmarznąć po drodze więc pewnie dlatego nie chce odpuścić.

do małych skuterów są zimówki. do maxi jest większy problem.

Rzuciłem okiem na razie na kilka stron i widzę że nie ma tego za wiele. Jest trochę ofert tej firmy:
http://maxmoto.pl/kenda-k701-3-00-10-47l-e-m-s-tl,id37645.html
Tylko co znaczy oznaczenie rozmiaru 3.00-10?

szerokość 3 średnica 10

Dwa rodzaje oznaczeń:/ Wychodzi na to że 3.00-10 będzie węższa i niższa od 90/90-10... No nic. Trzeba szukać odpowiedniego oznaczenia.

UFO76PL napisał:

Bodaj od zeszłej środy już nie jeździłem przez pogodę i wyjazd. W tygodniu jak znajdę chwilę to podejdę umyć maszynę i wyjmę aku. Nie ma już przyjemności z jazdy:/ Martwi mnie Żona bo cały czas jeździ. Od zakupu Mio 50, każdy dzień pracy zaliczony na skuterze. Twarda sztuka:-) Tyle że ponoć w czwartek ma już być marznący deszcz i boję się że w końcu zaliczy glebę. Namawiam ją aby już też odstawiła bzyka...

Od kilku lat jeżdżę skuterem przez cały rok - alternatywy brak - siła wyższa ;)
A że mieszkam w "błOtwocku-kto był ten wie - jak popada, ulicami płyną rzeki, a i jeziora gdzie niegdzie się tworzą - skuter zamienia się w wodny, zimą po śniegu muszę śmigać, żeby do asfaltu dotrzeć - skuter śnieżny;) a i po szklance zdarzyło mi się jechać, a raczej ślizgać;)
Gleby jak dotąd nie zaliczyłam (odpukać).
Reasumując - wystarczy dostosować prędkość do warunków atmosferycznych (drogowych) i można śmigać ... ;)
Pozdrowienia dla Żony :)

Tak, również uściski dla dziewczyn, bo nas koszą, panowie :-) Ja co prawda cały czas latam, ale śnieg mnie jednak unieruchomi. Za ciężkie to i za mocne na śliskim, strach, bo nie podeprę, nie utrzymam...

bea555 - Szacunek!:-) Zimą jeździsz na zimówkach czy letnich oponach? Możesz napisać jakich ciuchów na moto używasz zimą? Żona jeździ całkiem dobrze i jest ostrożna. Pewnie będzie jeździć ile się da :-)

Kupcie jej motokocyk i mufki :-)

Taaak... zdecydowanie motokocyk i mufki. W tym roku tak jeżdżę i problem mam tylko na obwodnicy i przy silnym bocznym wietrze. Motokocyk robi wtedy za całkiem sprawnego foka... :)))
W zasadzie, to faktycznie trzeba uważać na prędkość - zwłaszcza na zakrętach, bo lód - lodem, ale mokre liście też dają popalić. W najbliższych dniach opadów śniegu raczej nie będzie (tak - do połowy miesiąca), natomiast powinno po poniedziałku być mniej opadów, a to będzie często oznaczało rozpogodzenia i poranne przymrozki i szron miejscami na jezdni... :(((

UFO76PL napisał:

bea555 - Szacunek!:-) Zimą jeździsz na zimówkach czy letnich oponach? Możesz napisać jakich ciuchów na moto używasz zimą? Żona jeździ całkiem dobrze i jest ostrożna. Pewnie będzie jeździć ile się da :-)

Dzięki:)
Do tej pory na letnich, ale zastanawiam się nad zimówkami, i tak mam tył do wymiany.
Jeśli chodzi o ciuchy, to nie mam jakiś wypasionych kombinezonów, jak porządnie przymrozi to narciarskie spodnie, kurtka Everlasta (polyvinyl, chloride-PVC), w której już teraz jeżdżę , bo nie dość, że wiatrołap to nieprzemakalna, rękawice narciarskie, kask ( mój kochany szczękuś z profilowego) i obowiązkowo kominiarka.
Motokocyk i mufki - nie dla mnie, nie lubię jak coś ogranicza mi ruchy, pewnie ...kwestia przyzwyczajenia, ale przeca nie będę żeglować jak Druid na obwodnicy;) Jeszcze odfrunę jak mi wiatr zawieje ! ;)))
Pzdr.

Zulus napisał:

Tak, również uściski dla dziewczyn, bo nas koszą, panowie :-) Ja co prawda cały czas latam, ale śnieg mnie jednak unieruchomi. Za ciężkie to i za mocne na śliskim, strach, bo nie podeprę, nie utrzymam...

Uuu... czuję się wyściskana ;)
Zulus, nie będę porównywać mojej popierdułki do Twojego syma, nie dość, że mocniejszy to i dużo cięższy, coś koło 160 kg pewnie waży? Ciężko utrzymać taką bestię ;)
Chociaż... mój Quantum waży prawie 100 kg, a biorąc pod uwagę moją wagę 55 kg, też czasami różnie bywa... ;)

Czuj się :-)
Tak, 170kg Smyk + płyny + ja (prawie dwa razy tyle, co Ty). To już jest niezły pocisk, tak pod 280-300kg...
Jak tylko spadło poniżej 10 stopni i zrobiło się mokro, natychmiast trzeba było przejść w tryb jazdy ^eko^ i nie używać sporej części ruchu manetki, bo rusza cholernik spod świateł bokiem... za każdym razem :-((( Żal by go było poobijać po byle uślizgu na śniegu, jak taka masa pierdzielnie o glebę, straty mogą być spore, a że z częściami jest lipa, to i kłopotów sporo. Też mi po głowie zimówki chodzą, ale jeszcze ten sezon potestuję to, co mam obute (Maxxis). Przyszło mi nawet przez chwilę przez głowę, żeby na zimę kupić sobie jakiegoś chinolonego pierdzika i przestać się stresować... ale opornie mi idzie skierowanie wzroku w stronę 50ccm...

ja dziś panicznie unikałem nawianych i zmoczonych deszczem liści. na tej brei można ładnie popłynąć.
Za to tego roku marznie mi tyłek - co jest o tyle dziwne że poprzednie 3 sezony tego zjawiska nie odczuwałem a jeździłem i przy -15. A jest raptem +4 stopnie.

Starzejesz się.
Albo ci tyłek schudł :-)
Albo z niego włosy powypadały, bo się starzejesz.
Albo się wytarły, od ciągłego siedzenia na dupie i teraz marzniesz, bo brak futra :-)))

:)
a jakaś bielizna/kalesony narciarskie dały by rade?

Na starość...? Tylko maść tygrysia :-)))
*
W decathlonie były takie krótkie ocieplacze narciarskie na sam tyłek (przed kolana). Żona posiada i chwali, może by Ci takie wystarczyły?

Zulus, No wieeem... przesiąść się z syma na jakąś popierdułkę - porażka;)
Ten mój, niby 50', ale trochę 'podrasowany'- jak się rozbuja, to 75km/h pójdzie ;)
Na te moje parę km w tą i z powrotem (kilka razy dziennie) - wystarczy;)
Poza tym jak się poobija to żal du...szy nie ściska...

A jak już jesteśmy przy temacie dupy... Wombat co Ty taki wrażliwy jesteś ?;)
Zakładaj gacie na wacie i śmigaj! ... albo zamontuj sobie podgrzewaną kanapę;)
Zabawa zacznie się jak temperatura spadnie poniżej zera, ja ten mój 'garażuję' pod chmurką, więc jak ruszam rano ok. 7.00 to krioterapia gwarantowana ;)))

No nic Wombacie, tylko merynosy na tyłek trzeba wciągnąć. Barchany jakieś. Bo na tyłek, to nawet motokocyk nie styka, bo podwiewa z tyłu... :)))
Zulusie... jeśli nawet przez chwilę zrealizujesz swój pomysł, to chcę przy tym być. Fotkę piękną Ci strzelę... :))))
Trzeba jednak przyznać, że to i kwestia dystansu też jest. Kilka kilometrów też bym przekulał na 50-tce, ale już 25-40km... to inna zabawa... :)))