Dzisiaj piękna pogoda i jeden dzień wolnego. Usiadłem trochę przy regulacji mojego bąka. wyczyściłem gaźnik, świece itp bo czasami gdy go odpalałem zimnego gasł przy odkręconej na maksa manetce, tak jakby nie miał powietrza, czy paliwa i dopiero za drugim , trzecim razem się ustabilizowały obroty.
Po zdjęciu kabla ze świecy z trąbką, wyleciał mi kamyczek i teraz nie wiem, czy się odczepił, czy on ma być taki luźny. Po odpaleniu zdeje się że to właśnie ten kamyczek tak głośno strzela. Po chwili przestaje i jakoś kurde wcześniej tego nie zauważałem, dopiero teraz nie daje mi to spokoju.
Moje pytanie brzmi, czy to normalne, czy trzeba jednak coś z tym zrobić. Z góry dzięki za odpowiedz