Majówka 2013 - Góry Świętokrzyskie

aha, widzialem kogos "na swiatlach" jadacego stojalowskiego do gory, po czym zatrzymal sie pod ing. widocznie jest jeszcze jeden zuch w tym miescie oprocz Ciebie :)

Maj coraz bliżej dlatego należałoby skonkretyzować plany wyjazdu w Góry Świętokrzyskie. Wstępne ustalenia co do trasy przejazdu, powyżej w temacie. Przejazd przez Góry Świętokrzyskie to tylko około 170 km. dlatego jest propozycja, by zaliczyć także Ojców. Wszystkich chętnych na wspólną jazdę w pierwszy majowy weekend zapraszam do tematu. Mile widziane będą uwagi tych, którzy znają Góry Świętokrzyskie i mogliby wskazać miejsca warte zobaczenia.

Ja będę miał wolne od 29 kwietnia do 5 maja, więc całe 7 dni. Dla tego chciałbym zrealizować "preludium" do jazdy po Górach Świętokrzyskich. Myślę o dwudniowej trasie:
1) Żabieniec (dom) - Mszczonów - Skierniewice - Łowicz - Piątek - Łęczyca - Poddębice - Kalisz - Ostrów Wielkopolski - Krotoszyn = Milicz - Żmigród. 360 km Pod Żmigrodem nocleg
2) Żmigród - Wrocław - Brzeg - Opole - Kędzierzyn-Koźle - Rybnik - Żory - Bielsko-Biała. 300 km. Nocleg w okolicy Bielska-Białej, mam nadzieję, że Karbon mi pomoże w znalezieniu fajnej miejscówki.

Link do mapki "preludium"
http://tnij.org/preludium_majowka_2013

Potem byśmy już ruszyli na majówkę właściwą tj. przez Oświęcim do Ojcowa i potem w Świętokrzyskie. Łącznie pewnie wyjdzie koło 1200-1400 km.

Madi, nocleg masz zapewniony. Drugi dzień twojej trasy przejechałem gdy wracałem z Wrocławia po naszej wspólnej jeździe po Sudetach. Dojazd w Góry Świętokrzyskie przez Ojców i nocleg w lasach pod Tokarnią. Trasę tą znam i jest tam parę fajnych miejsc wartych zobaczenia, a drogi niezłej jakości wiodą wśród wzgórz i lasów. Jedzie się bardzo przyjemnie. Ojców też nieźle znam i zaproponuję miejsca warte zobaczenia. Jutro, pojutrze wrzucę mapkę.

Przedstawiam trasę dojazdową w Góry Świętokrzyskie. Odcinek ten wynosi prawie 200 kilometrów i zakończyłby się noclegiem pod Tokarnią. Mielibyśmy cały dzień na zobaczenie ciekawych i wartych poznania miejsc. Trasę podzieliłem na trzy mapki, które pokrótce opiszę. Pierwsza to odcinek z Bielska – Białej do Ojcowa, który liczy około
96 kilometrów:

Zaznaczone na mapce punkty to:
1 – start z Bielska – Białe z możliwością przejazdu przez miasto,
2 – to Oświęcim i zobaczenie obozu i miasta,
3 – Babice z zamkiem i skansenem lokalnego budownictwa;
4 – Rudno i zamek Tęczyn zwany niegdyś drugim Wawelem,
5 – Ta część trasy kończy się w Ojcowie.
Odcinek ten wiedzie bocznymi drogami o niezłej nawierzchni. Biegnie po zróżnicowanym terenie wśród lasów i wzgórz.

Druga mapka przedstawia Ojcowski Park Narodowy, w którym zamierzamy zatrzymać się dłużej:

Jego najważniejsze atrakcje zaznaczyłem na mapce, a są to:
1 – Grota Łokietka,
2 – Grota Ciemna,
3 – zamek w Ojcowie,
4 – Maczuga Herkulesa,
5 – zamek w Pieskowej Skale.
Trzy ostatnie punkty to „żelazny punkt programu” w Ojcowie. Można by również zwiedzić przynajmniej jedną z jaskiń: jaskinię Łokietka lub Ciemną , ale to dogramy na miejscu. Około godz. 18 trzeba by ruszać na ostatni tego dnia odcinek liczący około 90 kilometrów, a który prowadzi w okolice Tokarni, gdzie w lasach pod tą miejscowością planuję zrobić biwak:

Tokarnia byłaby tym miejscem z którego rozpoczęlibyśmy jazdę po Górach Świętokrzyskich.
Mapkę tej trasy przedstawię wkrótce.

Karbon co do ostatniej mapki to bym był za tym, żeby wprowadzić mocną korektę. Chodzi o to by nie jechać ruchliwą i nudną DK7 E77. Moja propozycja jest następująca:

http://tnij.org/ojcow_tokarnia

Obwodnica Jędrzejowa jest drogą ekspresową więc nią i tak nie można jechać. Moja trasa przebiega przez Tunel, gdzie jest ciekawy tunel kolejowy pod Białą Górą oraz przez Sędziszów. Kończy się również w Tokarni - Brzegach, gdzie są dobre lasy do obozowania.

Madi, dojazd do Ojcowa znam nieźle, gdyż przejeżdżałem go wielokrotnie. Natomiast droga w stronę Kielc to dla mnie "terra incognita" i wytyczyłem ten odcinek tak, by był jak najkrótszy, zakładając, że w ten weekend ruch będzie tam względnie mały. Ale oczywiście możemy go dowolnie modyfikować, i pojechać tak jak proponujesz. Ja w swoich jazdach lubię wyszukiwać takie lokalne drogi, które często prowadzą w fajne, ciekawe miejsca.
Niestety link , który podałeś u mnie się nie otwiera, więc może podrzuć jeszcze kilka miejscowości to narysuję mapkę tego odcinka. Jutro wrzucę mapkę propozycji przejazdu przez Góry Świętokrzyskie.
Dzisiaj skończyłem przegląd skutera i zrobiłem krótki objazd, a nie jeździłem od miesiąca.

https://mapy.google.pl/maps?saddr=Trasa+773&daddr=50.4559969,20.0252108+to:50.5722607,20.0720596+to:50.6368573,20.2699497+to:50.6460331,20.4019757+to:50.7282016,20.4332674+to:Trasa+7%2FE77&hl=pl&sll=50.715156,20.319901&sspn=0.331293,0.617294&geocode=FZLu_gId80EtAQ%3BFbzlAQMdeo8xASmLt2f8_qcXRzG_wR5UkUdnPg%3BFeSrAwMde0YyASmXWks99QoXRzFp9ra1ipuoPg%3BFTmoBAMdfUs1ASkn0IqyyJ4XRzGUff3Fe9_hzw%3BFRHMBAMdN083ASlH7Wp6E5oXRzEfjzO3J-mDSg%3BFQkNBgMdc8k3ASl5kDQoJoUXRzGP65TxzJmPrw%3BFeeZBgMdsuw3AQ&mra=dpe&mrsp=5&sz=11&via=1,2,3,4,5&t=m&z=10

ten powinien działać

Tak, teraz weszło. Tak wygląda ta mapka alternatywnego przejazdu z Ojcowa do Tokarni:

Trasa przejazdu przez Góry Świętokrzyskie liczy około 170 kilometrów a mapka wygląda tak:

Miejsca, które zaznaczyłem należą do żelaznego kanonu zwiedzania tych okolic i prezentują się następująco:
1 – Tokarnia ze skansenem miejscowego budownictwa,
2 – Chęciny z ruinami jednego z najpotężniejszych polskich zamków,
3 – chyba najpiękniejsza Polska jaskinia, jaskinia Raj,
4 – Kielce, miasto, w którym jest wiele bardzo ciekawych miejsc wartych zobaczenia,
5 – dąb Bartek uważany za najstarsze drzewo w Polsce,
6 – Łysica, najwyższa góra Gór Świętokrzyskich,
7 – Łysa Góra z klasztorem,
8 – ruiny zamku Krzyżtopór.,
9 – Sandomierz.
Jest tam wiele innych atrakcyjnych miejsc wartych odwiedzenia, które można by dodać do trasy przejazdu, modyfikując ją.

Karbon ta trasa zajmie nam jedne dzień. Co potem ? Rozjazd do domów czy coś jeszcze kombinujemy ?

Do wyjazdu zostało około tygodnia. Trzeba ustalić konkretny termin przejazdu odcinków B-B - Tokarnia i Tokarnia - Sandomierz. Moja propozycja jest następująca:

moje "preludium" - 30.04 i 1.05 (wtorek i środa)
trasa B-B - Tokarnia - 2.05 (czwartek)
trasa Tokarnia - Sandomierz - 3.05 (piątek)
zostają jeszcze dwa dni na ewentualne przedłużenie trasy lub na powrót do domów - 4 i 5.05 (sobota i niedziela)

Madi, jeśli skonkretyzujesz trasę dojazdu do Bielska to wyjadę Ci na przeciw.
Co do wspólnej trasy przejazdu to jest to około 400 km, które można rozłożyć na trzy dni plus czwarty dzień na powrót, czyli czwartek, piątek, sobota na przejazd trasy ze zwiedzaniem i w niedzielę powrót do domu. Do pierwszego odcinka dodałbym Pustynię Błędowską i Ogrodzieniec (jeśli nie byłeś)a nocleg zamiast w Tokarni zrobilibyśmy gdzieś na trasie. Wszędzie tam są lasy i nie będzie problemu, po prostu jedziemy i oglądamy a wieczorem rozkładamy biwak. Drugiego dnia dojeżdżamy w Góry Świętokrzyskie, spokojnie zwiedzamy ciekawe miejsca i tam gdzie dojedziemy wieczorem,robimy nocleg. Trasę kończymy spokojnie trzeciego dnia w Sandomierzu, gdzie wypadłby ostatni nocleg. W niedzielę 05.05 wrócilibyśmy do domu.

Mam zamiar tak dojechać:

W dniu dojazdu chciałbym też podskoczyć do Porąbki i Kozubnika, wiesz, że strasznie mi się to miejsce spodobało a będąc tak blisko grzechem by było nie zajechać.

Co do dalszej trasy - można zrobić tak jak napisałeś, lub po prostu, mając określony czas, pojechać w danym kierunku wg. uznania.
Czyli tzw. "na spontana". Wygląda to tak - bierzemy mapę i patrzymy gdzie jest coś ciekawego i tam jedziemy. Oczywiście kierunkując się w stronę Gór Świętokrzyskich a po drodze Ojcowa. W Ogrodzieńcu i na pustyni błędowskiej nie byłem, jeszcze nie byłem.

Jeszcze popatrzę nad ciekawymi miejscami w czwartek, bo wtedy będę miał trochę czasu.

Pozdrawiam.

Madi, dzięki za mapkę, na pewno postaram się po Ciebie wyjechać. A gdzie się spotkamy to jeszcze ustalimy.
Jadąc na Oświęcim możemy przejechać przez góry, przez przełęcz Przegibek (tamtędy nie jechałeś) i zjechać do Porąbki, i Kozubnika a potem przez Kęty do Oświęcimia(obóz). W Ojcowie proponuję zobaczyć (jeśli nie byłeś) Grotę Łokietka, zamek ojcowski, maczugę Herkulesa i Zamek na Pieskowej Skale. Co do Pustyni Błędowskiej to już ostatni moment by zobaczyć jej resztki. Kretyńska decyzja urzędnika kretyna spowodowała, że pustynia zarasta drzewami i za parę lat będzie tam las a nie piasek. Ogrodzieniec to chyba najładniejsze ruiny zamku w Polsce, warte zobaczenia i zwiedzenia. Chyba najlepiej będzie spokojnie zwiedzać wybrane miejsca a noclegi robić tam gdzie się dojedzie danego dnia. Trasa nie jest specjalnie długa i trzy dni na jej przejechanie spokojnie powinny wystarczyć. A jej przebieg faktycznie możemy modyfikować w trakcie jazdy. Wieczorem postaram się wrzucić zmodyfikowaną mapkę przejazdu z Bielska do Tokarni.

Zmodyfikowany odcinek Bielsko - Tokarnia wyglądałby mniej więcej tak:

Liczy około 250 km i biegnie przez miejsca o których pisałem powyżej. Nocleg mógłby wypaść gdzieś między Olkuszem a Ogrodzieńcem. Są tam lasy i nie powinno być problemu.

Z majówki wyszła KLAPA. Pogoda popsuła nam wyjazd.
Wyjechałem z domu we wtorek o 10, na 20 dojechałem pod Milicz, gdzie w lesie zrobiłem nocleg. W środę trasa Żmigród - Wrocław - Opole - Rudy, gdzie spotkałem się z Karbonem. Razem pojechaliśmy przez Rybnik, Żory i Pszczynę do Goczałkowic, gdzie jest wielkie jezioro i zapora. Potem przez Czechowice-Dziedzice pojechaliśmy do Bielska-Białej. Wczoraj od rana padało. Postanowiliśmy przeczekać. Pojechaliśmy do Oświęcimia, Kęt, Kozubnika i Porąbki. W Kozubniku rozbierają budynki, jak ktoś nie był niech jedzie, może to ostatni dzwonek by zobaczyć ruiny ośrodka... Dziś żadnego jeżdżenia. Jutro być może będę wracał do domu przez Ogrodzieniec, Szczekociny, Końskie i Grójec.

To lipa,dawaj jutro na grilla na Mazowsze :)

Na majówkę 2013 zaplanowaliśmy z Madim trasę w Góry Świętokrzyskie, niestety dwie przyczyny złożyły się na to, że nie została zrealizowana zgodnie z planem (zaplanowaną trasę przejechałem w lipcu, ale o tym później). Pierwsza to pogoda, która zepsuła się po pierwszym dniu, zaczęło mocno padać. O pierwszym dniu i naszym spotkaniu w Rudach wspomniał Madi powyżej. Dodam tylko, że pogoda była dobra i dawała nadzieję na to, że się taka utrzyma. Niestety następnego dnia od rana mocno lało. Jednak ten dzień nie zmarnowaliśmy całkowicie. Koło południa deszcz ustał i pojechaliśmy do Oświęcimia o czym wspomniał Madi. W czasie tej jazdy mój skuter nagle stracił moc i nie mogłem przekroczyć prędkości 50 km. Wtedy szukając przyczyny, znalazłem uszkodzoną fajkę świecy, którą wymieniłem. Powrót spod Kozubnika - a akurat rozpadało się na nowo - był niezłym wyzwaniem. Mój skuter na wysokich obrotach jechał normalnie ale każde przejście na wolne obroty powodowało, że skuter gasł. Następnego dnia wymieniłem przewód wysokiego napięcia i wszystko w temacie obrotów wróciło do normy. Niestety nie przydało mu to mocy, dalej 50 km to było maksimum, które mogłem wyciągnąć. Wtedy wydawało mi się, że to może być wina modułu, który zaczął zachowywać się tak jak zablokowany, odcinając obroty na wartości około 5500. Jazdę w Góry Świętokrzyskie trzeba było odłożyć na inny termin. Ale by nie zmarnować dnia postanowiliśmy objechać dużą pętlę beskidzką, co dla mojej maszyny okazało się niezłym wyzwaniem. Podjazd na przełęcz Przegibek był testem czy skuter w takim stanie da radę przejechać tę trasę.

Dał, więc pojechaliśmy wokół jezior Międzybrodzkiego i Żywieckiego na górę Żar, i dalej do Żywca.

Przejeżdżamy przez Milówkę i jedziemy w stronę Koniakowa.

Na tym odcinku jest ekstremalny podjazd, którego maja osłabiona maszyna nie zdołała pokonać. Musiałem zsiąść ze skutera i idąc obok w taki sposób pokonać ten podjazd.

Przejeżdżamy przez Istebną i wjeżdżamy na przełęcz Kubalonka.

Stamtąd do Wisły, Ustronia i jazda do Brennej.

W Brennej mój skuter zbuntował się ostatecznie odmawiając dalszej jazdy. Madi podholował mnie do następnej miejscowości gdzie zostawiłem go na przechowanie ( odebrałem go dwa dni później ). By zamknąć pętlę brakło mi 10 kilometrów ale moja maszyna i tak spisała się dzielnie jak na usterkę, z którą wybrałem się w tę trasę. Okazało się, że cylinder stracił kompresję, poszły pierścienie. Stracił moc ale dzielnie wytrzymał jeszcze dwa dni i dwie dość ekstremalnej trasy nim odmówił dalszej jazdy. Madi ruszył do domu a ja zabrałem się za wymianę cylindra co również nie obyło się bez kłopotów bo był to mój pierwszy cylinder, który wymieniałem.

Tamta „awaria” nauczyła mnie obsługi i wymiany silnika i dzisiaj gdyby się przydarzyła wystarczyłyby dwie godziny na podmianę cylindra i można by było jechać w drogę, tym bardziej, że mam teraz zapasowy, dotarty cylinder, który mogę założyć. Reasumując, choć nie pojechaliśmy w Góry Świętokrzyskie to przynajmniej w mojej ocenie, ta majówka nie skończyła się niepowodzeniem. Przejechaliśmy się po Beskidach a ja nauczyłem się obsługi silnika co daje mi jeszcze większą pewność w trasie.
Założyłem nowy cylinder 50 cm3 i dotarłem go, i tak przygotowany postanowiłem zrealizować to, co nie udało się przejechać w czasie majówki. W lipcu ruszyłem w trasę z 11 letnim Bartkiem na tylnym siedzeniu. Taka konfiguracja okazała się nie lada wyzwaniem dla mojej 50tki ale dała radę. Tylko spalanie wzrosło i ze standardowego 2,9 l. do 3,95 l/100 km. Tak wyglądała mapka przejazdu przez Świętokrzyskie :

Jedziemy przez Ojców, Skałę i wjeżdżamy na drogę krajową nr 7. Dobra nawierzchnia i szerokie asfaltowe pobocze sprawiają, że dojazd pod Tokarnię przebiega szybko i bezpiecznie mimo dużego ruchu.

Pod Tokarnią planowałem nocleg, i przydrożnym zagajniku - bo trudno go nazwać lasem - rozkładamy się na noc.

Ranek wita nas słoneczną pogodą, choć na niebie sporo chmur. Ruszamy do Tokarni, do skansenu - Muzeum Wsi Kieleckiej. I choć Bartek burczy pod nosem na stare rudery, ja staram się nie przepuścić okazji na zapoznanie się z lokalnym budownictwem. Skansen jest wart obejrzenia.

Teraz przed nami Chęciny i zamek. Leśną drogą podjeżdżamy w pobliże zamku i dalej pieszo wspinamy się stromą ścieżką na zamkową górę, by na jej szczycie, podchodząc do zamkowej bramy „pocałować klamkę”.

Zamek zamknięty na cztery spusty. Remont. I żadnej informacji o nim na dole na parkingu. Miałem okazję by przypomnieć sobie parę „łacińskich” słów choć niekoniecznie była to łacina literacka. W Chęcinach jak już remontują to na całego. Chęciński rynek rozkopany, i to można zrozumieć. Są pieniądze, trzeba robić, ale zamek można było remontować po sezonie.

Bartek zaliczył dużą porcję frytek a ja spacer wokół rozkopanego rynku i jedziemy do Jaskini Raj. I choć wiedziałem, że trzeba rezerwować bilety próbuję zaklinając rzeczywistość jakoś dostać się do niej. Jednak, jedyna możliwość to kupno biletu natychmiast i oczekiwanie kilka godzin na ostatnie wejście tego dnia. Rezygnujemy z Raju do następnego razu i jedziemy do Kielc. Wjeżdżając do miasta zatrzymuję się w Kadzielni. To rezerwat przyrody w starym kamieniołomie.

Miejsce urokliwe a w skalnym zboczu znajduje się jaskinia, którą można zwiedzać co oczywiście robimy.

Potem spacer po mieście. Oglądamy Pałac Biskupi, który był rezydencją biskupów krakowskich.

Wyjeżdżamy z miasta i pustymi wijącymi się wśród lasów drogami dojeżdżamy do Bartka.

Dąb Bartek to jedno z najstarszych polskich drzew. Szacuje się, że liczy około 650 lat a obwód pnia przy ziemi wynosi 13,4 metra. Dąb Bartek to jeden z symboli tych stron, który koniecznie trzeba zobaczyć.

Teraz kolej na Łysogóry. W oddali Łysica, najwyższy szczyt tych gór liczący 612 metrów.

U podnóża góry w Świętej Katarzynie znajduje się stary klasztor.

Jedziemy wzdłuż pasma Łysogór kierując się w stronę Łysej Góry, na której podobno odbywają się sabaty czarownic.

Zbliża się wieczór i robi się coraz ciemniej. Szukamy miejsca na nocleg. Rozkładamy namiot na wzgórzu naprzeciw Łysej Góry i oglądamy zachód słońca nad Łysicą.

Rano nasz biwak prezentuje się tak:

Śniadanie, pakowanie i w drogę. Ostatnie spojrzenie na Łysą Górę i klasztor, który tam się znajduje a od relikwii Świętego Krzyża, które w nim przechowywano kraina ta przyjęła nazwę Gór Świętokrzyskich.

Jedziemy pustymi o tej porze drogami przez urokliwe wsie i miasteczka kierując do kolejnej atrakcji tego regionu.

We miejscowości Ujazd tuż przy drodze stoją ruiny jednego z największych nie tylko w Polsce pałaców obronnych.

Wchodzimy na obszerny dziedziniec przez bramę, którą zdobią płaskorzeźby krzyża i topora od których to pałac przyjął swą nazwę, Krzyżtopór.

Ruiny robią duże wrażenie a spacer po nich to ciekawa i pouczająca lekcja naszej polskiej magnackiej historii.

Z Ujazdu jedziemy do ostatniego punktu naszej trasy, do Sandomierza. Wybieram boczne wijące się wśród sadów drogi, którymi dojeżdżamy do celu.

Idziemy na stare miasto.

Na pierwszym rynku stragany, którymi zainteresował się Bartek. Zamiast podziwiać drewniane miecze na straganie w jednej z bocznych uliczek znajdujemy prawdziwą zbrojownię , w której można przymierzyć prawdziwą zbroję a w rękę ująć tarczę i miecz, topór bojowy czy inne bojowe narzędzie. Dzieciaki mają tam używanie a i starsi chętnie przymierzali się do bojowych akcesoriów.

Po zbrojowni maszerujemy na rynek główny, na którym króluje charakterystyczny ratusz. Obchodzimy go wokół przyglądając się okalającym go budynkom.

]

Chciałoby się pozostać tu dłużej by odwiedzić inne ciekawe miejsca, których w tym mieście nie brakuje ale przed nami jeszcze 240 kilometrów do przejechania i czas ruszać do domu. Wyjeżdżamy z Sandomierza
o godzinie 17 a o 24 jesteśmy w domu. W ciągu trzech dni przejechaliśmy 632 kilometrów odwiedzając najważniejsze miejsca Gór Świętokrzyskich. Pogoda dopisała, skuter na nowym cylindrze sprawował się bez zarzutu a mój towarzysz podróży tak się zapalił do wspólnych wypraw, że już planuje przyszłoroczne wyjazdy.