Drogie Panie, nie drapta się, bo nie ma o co :-)
Człowiek bez własnego doświadczenia (i to dużego) nie jest w stanie ocenić sprzętu i żeby nie wiem kto mu doradzał, nie wyłapie tego, co powinien. Chyba, że to urodzony talent.
Może powiedzieć, czy mu się podoba , czy nie. Nawet nie będzie wiedział, czy jest wygodny, bo pojedynczy krótki przejazd nie daje okazji do sprawdzenia, może tylko pomóc zdyskwalifikować sprzęt od ręki. Reszta wychodzi w użytkowaniu.
Najtańszym rozwiązaniem jest zaprowadzenie sprzedającego z jego towarem do serwisu motocyklowego i tam mechanicy za 50-100 pln sprawdzą co mogą, żeby ograniczyć wejście na minę. Nadal gwarancja to nie jest żadna, ale tak można próbować.
W nowych dużego wyboru w tej chwili nie ma, szczególnie, że ma to być duża buda z małym silnikiem.
Jeżeli Wombat nie wie o czym pisze, to ja wysiadam :( ,Piterkowiec ogarnij się !.Chłop Tobie dobrze radzi i aż dziw ,że ma tyle cierpliwości by w ogóle z Tobą i Twoim podejściem dyskutować.
Bo tu jest złe podejście.
Nie da się (a zwłaszcza nie znając się) kupić idealnej używanej sztuki która bezawaryjnie przejeździ potem milion kilometrów. Są takie ale one się nazywają NOWE i kosztuje 6500. Poza tym zawsze mimo świetnego stanu zawsze może coś strzelić następnego dnia - bo w końcu już trochę życia za nim.
.
Kupując używany trzeba się liczyć z tym że te 500-700zł BYĆ MOŻE trzeba bedzie w niego wsadzić a oglądając go przed zakupem tylko minimalizujemy tą kwotę. Szukanie ideału to piękna koncepcja tylko raczej tak się w życiu nie trafia.
Piterkowiec - może nawet mimowolnie - sugeruje chłopakowi że jak się dobrze przyłoży to taki sobie wybierze. Taki dobry, ładny i zadbany że nic się nie zepsuje.
nawet może by i wybrał tylko że teraz podaż używek do 3000zł wynosi 3 sztuki - z czego jeden ma 9 lat ale jest po szlifie conajmniej (a wg mnie po dzwonie) a dwa pozostałe mają lat 11. Wszystkie są wilgotne lub świeżo po umyciu a wiec wyglądają łądniej niż w rzeczywistości w pełnym słońcu. Wiec w sumie Piterkowiec tu miał racje - to będą pojazdy 5lat z plusem.. tyle że ten plus to drugie 5 lat. A to duży plus. Same plusy.
A w 10 latku na 100% bedzie coś do zrobienia.
.
Więc kupując używany nie nastawiamy się na kupienie idealnej sztuki tylko na kupienie przyzwoitej sztuki i doprowadzenie jej do akceptowalngo stanu za pomocą kolejnych (ale zaplanowanych) wydatków. Aby zaskoczenie było mniejsze należy sprawdzić WSZYSTKO co się da sprawdzić.
Co w zasadzie napisałem na poczętku 2 strony temu. Wylało się tu morze mądrości a sytuacja i sposób kupowania i tak pozostanie bez zmian i ryzyko też się nie zmniejszyło.
Dyskutowałem o tym kiedyś z Eademem. Próbowałem ustalić, co się bardziej ^opłaca^: kupić używany i robić remont przez jakiś czas dopłacając po kawałku różne kwoty, czy kupić nowy na raty i płacić tylko raty (a nie naprawy). Niestety, zależy to od sytuacji finansowej. Nie każdy może sobie pozwolić na kredyt, niekiedy roztropniejsi wolą odstawić sprzęt na jakiś czas, pozbierać kasę na naprawę i dopiero potem jeździć, a nie brnąc w kredyty, a jeszcze inni lubią grzebać i czerpią z tego dodatkową przyjemność. Dla mnie sytuacja z naprawianiem (nawet drobnych) usterek jest niekomfortowa. Kupuję sprzęt, żeby jeździł. Codziennie. A nie żeby przy nim dłubać i polatać sobie w weekend - jeśli odpali. Dlatego w moim przypadku używka odpada. Chyba, że pochodzi ze sprawdzonego źródła (sprzedawał by Druid, albo WodzuWGK). Po Krupku w życiu, nie biorę sprzętów opuszczonych przez Boga :-)))
To wszystko jest kwestia ceny, potrzeb i możliwości - sprawy raczej indywidualne u każdego.