Hej wszystkim. Jako, że jest to mój pierwszy post na forum, w pierwszej kolejności króciutko się przedstawię. Od blisko 22 lat nazywają mnie Karol, a cały ten proceder ma miejsca w dolnośląskim Bolesławcu.
Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie kupno jednośladu. Zamiar, który chciałbym spełnić za, mniej więcej, kwartał. Jednak dobrze by było przedtem się doinformować.
A więc tak. Jestem w 102 procentach laikiem jeśli chodzi o jednoślady, z którymi nigdy jeszcze nie miałem styczności. Mam prawko kat. B od niemal trzech lat, więc teoretycznie mógłbym zaczekać i zapolować na 125, ale sądzę, że jak dla człowieka, który nigdy na motocyklu nie siedział, bardziej odpowiednią będzie pojemność 50ccm. Czy w mojej sytuacji rozsądniej byłoby pokusić się o sprzęt fabrycznie nowy, czy powinienem raczej skupić swoją uwagę na rynku wtórnym? W przypadku nowego chciałbym, żeby ta cena oscylowała bardziej w granicach 3000 zł, jednak jeśli polecili byście coś wartego uwagi, rozważę dołożenie gotówki. Kupno komarka po prostu trochę opóźni się w czasie.
Jeśli chodzi o wymagania odnośnie pojazdu - najważniejszy dla mnie aspekt estetyczno-wizualny - niech to nie będzie skuter
Fajnie by było, gdyby motorynka dawała w przyszłości możliwość odblokowania/rozbudowy/modyfikacji (nie wiem które określenie jest tutaj bardziej na miejscu). Oczywiście nie mam na myśli zrobienia z pięćdziesiątki Bóg wie czego
Czy, jako absolutny nowicjusz, powinienem coś jeszcze wiedzieć? Może jakieś “must-read”?
Wiem, że mój temat może mieć wydźwięk internetowego napaleńca, który za tydzień w ogóle zapomni, że przez myśl mu przeszło kupno jednośladu (:D), natomiast proszę Was o potraktowanie tematu, możliwie, poważnie. Kupiłbym nawet teraz, gdyby nie pewien wydatek, który będzie się na mnie jeszcze odbijać blisko 3 miechy
Dzięki za uwagę i wszelkie odpowiedzi
wg mnie masz złe założenia.
Po pierwsze po sezonie jeźdżenia motorower zacznie cię wnerwiać bo będzie za wolny.
Po drugie 3000 to szału nie ma. Kupisz za to 3-letniego chińczyka
ja bym szukał używanego 125 w dobrym stanie - jeżeli jesteś pewien że już masz nabyte uprawnienia
Co do kwestii finansowej to, jak już wspomniałem, kwestia dość elastyczna.
Jeśli chodzi o uprawnienia do jeżdżenia 125 - nabędę je dopiero pod koniec listopada. Fakt, trochę nieprecyzyjnie określiłem okres posiadania kat. B czyli w tej sytuacji chyba dużego wyboru nie mam - albo 50, albo 125 dopiero na przyszły rok…
to jest tak.
jak wydasz 3 tysie na chińczyka 50 i uznasz że to nie dla ciebie po jednym sezonie to go sprzedasz i mało stracisz.
jak uznasz że dla ciebie ale 50 to jednak nie to to zaczniesz żałować tych 3 tysi utopionych w 50. Bo sprzedasz ze stratą, dołożyć musisz…itd
Pamietaj ze jeszcze sie trzeba ubrać na to moto. Ubrać się ciepło na motor to nie sztuka. Ale ubrać sie w coś co się nie przetrze po sekundzie tarcia o asfalt - to sie robią konkretne pieniądze.
Ja np w lato jeżdże na południowca - w tshircie, otwartym kasku i adidaskach+rękawiczki przewiewne ale jak tylko sie robi chłodniej i bardziej ślisko to już sie ładuje w kompletny strój
Wiesz co, jeśli chodzi o kwestię, czy będę żałować 3 tysięcy czy nie… Mam 14-letnie Audi, w które wpakowałem już, uwierz mi, wielokrotność tych 3 tysięcy. Ale co zrobić? Wszystko się wiąże, niestety, z kosztami. Jakbym miał się martwić faktem, że cokolwiek nie kupię to zaraz straci na wartości to już miałbym siwe pióra na głowie.
Kwestię nowy->używany poruszyłem nie ze względu na ogromną chęć oszczędności (choć wiadomo jak to jest w naszym pięknym kraju ;)) ale z racji tego, że jestem początkujący to pomyślałem o tym bardziej w kategorii “szkoda by było kupić nowy egzemplarz i polecieć na nim kilka razy szlifa”.
Na 50 może bym się zaczął denerwować i dopuszczam myśl, że za szybkie to nie jest, ale cóż… Na czymś trzeba przeżyć ten pierwszy raz
O kwestii ubioru jeszcze nawet nie myślałem. Chyba nie ma sensu za bardzo skoro nie mam jednośladu i jeszcze pewien czas mieć nie będę Na razie staram się poznać bardziej fachową, niż moją szczątkowa, opinię i wiedzę, stąd taki przedwcześnie założony temat.
Zresztą, podobno Chińczyk Chińczykowi nierówny. Od jakichś egzotycznych Xiung-Zwisjajukata po Romety czy Keeway’e…
chińczyk chińczykowi nie równy i lepiej jest mieć 3 tysie niż ich nie mieć. chodzi o to żeby rozsądnie kupić - to musisz sam ze sobą się dogadac na co się czujesz.
a romety i zwisajajaukota to to samo.
to już lepiej za 1200zł niz 3000 kupić motorower na chodzie i zobaczyć jak ci się jeździ.