Witam. Niedawno nabyłem nowy motor a dokładnie Kawasaki KDX 125.. wczoraj pojechałem w trase ok. 10KM i podczas jazdy w góre zaczął stopniowo słabnąć aż wkońcu zgasł. Paliwo było, podczas obrotu silnikiem zaczęło coś strzelać. Dozownika nie posiada a mieszanka robiona w proporcji 1:40 1:50, przegrzanie również wykluczam bo przy tej jezdzie jest to nie mozliwe tym bardziej że mam zamontowane 2 wentylatory które przeciągają powietrze przez chłodnice. Zaraz po kupnie kopcił na biało na jałowych a podczas jazdy na niebiesko. Dodam że strasznie go muliło nawet na 1 biegu ciezko bylo mu sie zebrać przy małej górce.. ale gdy już dało mu sie w piec (na dół) to szedł jak wsciekły. No to myśle pewnie gaznik do czyszczenia i regulacji. W airboxie nie było żadnego filtra .. a cały dolot był uwalony z syfu. Potem wszystko było już wyczyszczone gaznik itp. No to dobra.. złozyłem wszystko pierwsza jazda.. jechało się ciut lepiej aż do zatarcia. Tak sobie myśle .. że przy tym silniku było już coś modzone bo koledze od którego mam motor strasznie nie odpowiadała przejażdżka po drodze..
Rozebrałem głowice.. tam jest chyba jakaś blaszana lub miedziana uszczelka.. i jakiś osioł dał na nią silikon który prawie został wessany do dziurek gdzie jest płyn chłodzący. Po zdjęciu cylindra widać że tłok jest ciut przytarty.. korbowód na tłoku i wale (prawo lewo) ma duży luz. Góra dół jest praktycznie nie wyczuwalne.
Świeca po zdjęciu jest koloru brązowego.
Ogólnie motor był ze strony elektrycznej coś modzony bo nie działają kontrolki.. od biegu N itp. Motor na stopce po wbiciu biegu powinien zgasnąć a w moim przypadku nie gasł. Chyba że w moim modelu tego nie ma tylko normalnie została wspawana nóżka.
I teraz takie pytanie do was.. co z tym zrobić? jakie będą koszty?
Pozdrawiam.