Jak duże przebiegi osiągają 50/125ccm?

Evert - jak pisałem - zależy od sposobu eksploatacji.

OK, to jest jasne. Bardziej chodzi mi o konkretne przebiegi z praktyki. Przykładowo: czy 40 tys. km to maksymalnie możliwy przebieg dla 50 cm3 bez remontu (dajmy na to - markowego 4 suwa), a 60 tys. dla 125 cm3, czy przy prawidłowej eksploatacji możliwe jest teoretycznie osiągnięcie jeszcze wyższych przebiegów?

myśle że spełniając przewidziane warunki eksploatacji to średnim szczytem dla 50c jest 20 tyś km a dla 125cm około 55-60 tyś.
Ale nie jest sztuką wydłużyć ten dystans o 1/3 albo skrócić o połowę.
Mówie o automatach CVT bo tam specyfiką jazdy jest to że odkręcasz maxa/prawie maxa i jedziesz. Z biegówkami jest inaczej bo jadą w całym zakresie obrotów a CVT ma napęd (jest zesprzęglona) tylko jak sie ostro kręci.

im więcej tego momentu obrotowego wynikającego z pojemności tym bardziej można sobie schodzić z obrotów żeby godnie jechać - a to czy przy 60km/h masz 5 tyś obr czy 9 tyś bardzo robi różnice.
Przyśpieszone zużycie następuje dopiero przy najwyższych obrotach wiec jeżeli tam sie nie będziesz zapuszczał to pojedziesz dalej.

Z lat wcześniejszych pamiętam taką zależność, jaką znajomy mechanik mi przedstawiał: dobry współczesny dwusuw 50-tka przy nominalnym(znaczy znacznym) użytkowaniu na dobrym oleju powinien zrobić 20 do 30 tyś bez remontu. Dobry czterosuw powinien przejechać bez remontu 2 x więcej. Słyszałem o Kymco 4t 50ccm jeżdżącym w Krakowie przy dostawach pizzy cały rok, kiedy przy przebiegu 60 tyś na przeglądzie zmieniał tylko olej i klocki. Silniki 4t 125 powinny być proporcjonalnie bardziej żywotne ze względu na mniejsze nominalne obroty. Oczywiście chłodzenie cieczą pozwala wydłużyć żywotność silnika a chłodzenie powietrzem odwrotnie. Tak samo olej, na lepszym oleju zajedziesz dalej. Kolejna sprawa to styl jazdy i stopień tuningu. W skrócie można powiedzieć, że nie powinno się patrzyć na przebieg tylko na stan techniczny.

dziwne te zależności. czemu 4T ma być 2x bardziej żywotne? komplikacja i ilość użytych elementów które się zużywaja - wyższa a ilość obrotów i obciążenia identyczne.

Zależność jest oczywiście przybliżona. Obciążenia może i są zbliżone, ale ..... moc i moment są inne. Statystycznie dwusuwy są bardziej wysilone, mają wyżej moment obrotowy i moc maksymalną. Można wziąć pierwsze lepsze Kymco z brzegu jako przykład i popatrzeć na dane techniczne 50 2T i 50 4T. W 4t jest mniejsza moc przy niższych obrotach. Smarowanie w 4t też lepsze. Od kiedy pamiętam wszyscy mechanicy mówili, że dwusuwy osiągają mniejsze przebiegi bez remontu, ale za to ewentualny remont jest tańszy i prostszy do wykonania w porównaniu do 4t.
Ostatnio przejechałem się aprilką sr 50 factory tylko odblokowaną. Przy starcie kręci prawie 10000 obr/min. Który 4t 50ccm w skuterze tyle kręci? Mówię o seryjnych odblokowanych pojazdach.

KM i Nm sa inne bo masz cykl pracy co obrot walu a nie co dwa wiec silnik 2x czesciej oddaje moc i mniej jej sam zuzywa.
Seryjne 4t sie tak nie kreca bo zeby tak efektywnie zakrecic 4t ale tak zeby mial osiagi w calym zakresie to juz trzeba miec zmienne fazy rozrzadu - bo nie ma krzywki walka rozrzadu sprawdzajacej sie przy 4 i przy 10 tys

W moim Kymco 2T wymianę cylindra robiłem przy przebiegu 39308km i nie był do końca zużyty.

no bo jak mówilem - zależy od eksploatacji

Zawsze należy zakładać, że pojazd jest eksploatowany zgodnie z zaleceniami producenta.
Wszelkie skrajne przypadki należy z góry odrzucić.
Eksploatacja pojazdu mieści się w pewnych ogólnie przyjętych ramach. Należy jednak przyjąć założenie, że mówimy tu jedynie o normalnie eksploatowanych skuterach.
Mój skuter - nie będę wymieniał marki - sprowadziłem z Włoch w styczniu z przebiegiem ponad 43tys. km - rocznik 2004 - poj. 125ccm. Przeszedł gruntowny przegląd, wymianę płynów i mechanik zapewnił, że przy normalnej jeździe zrobi drugie tyle.
Bajkopisarz czy wizjoner? Czas pokaże.

Większość 50tek nie jest eksploatowana zgodnie z zaleceniem. poczytaj post obok o koledze co własnie dociera swojego 901.

125cc Burgman? :). Skoro to 125 to dlaczego ma nie mieć 43tyś km nalatane? To wszystko sie mieści w zakładanych granicach.

Na tym forum pokutuje przekonanie, że po kilkunastu tysiącach przejechanych kilometrów skuter nadaje się wyłącznie na szrot :-)
Stąd moje obawy :-(
A 10-cio letni skuter nie ma prawa o własnych siłach wyjechać na drogę publiczną - chyba że podpięty pod furmankę :-)

po kilkunastu tysiącach przejechanych przez nastolatka zapewne tak

Przeciwdziałajmy wykluczeniu społecznemu pana Benka Pe. Musimy. Solidaryzujmy się. Pan Benek Pe, znany Polokoktowiec i wielonikowiec przy tym (także tutaj, no przeca już go znamy), potrzebuje naszego współczucia i pomocy naszej. Panie Benku Pe, pomożemy Tobie i bardzo Ci współczujemy przy tym. To nie Ty jesteś winny samemu sobie, wszystkiemu jest winny... kot Bonifacy. Jak go znajdziemy, to oddamy gada do schroniska. Niech sobie czeka. Na rodzinę, która go przysposobi. Jakaś w końcu musi, albo się takiego uśpi. Żal trochę jednak, ale jak mus to mus.

Ciebie też przysposobimy tutaj. Nasz forumowy misio. I jak dzielnie walczy z szerszeniami o tę kroplę miodu z ula. Misiu, a chcesz... króliczą łapkę? Zawsze coś da się zrobić w tym temacie. Kocia też może być? Próbuj dalej swoich sił. Konwersujmy. ;D

Chinol - Wy się z Benkiem Pe kochacie jak Skipper z Królem Julianem.

Pytanie zadane w temacie jest tak ogólne, że po prostu nie da się na nie odpowiedzieć. Żywotnosć silnika zależy głównie od kierowcy - od tego jaki leje olej - i jak często go zmienia oraz pilnuje poziomu, czy nagrzewa przed startem, czy pałuje, czy jeździ na krótkich czy na długich odcinkach, jak ma ustawiony gaźnik (jesli ma), a nawet od częstotliwosci wymian/czyszeczenia filtrów... Przykłady można mnożyć. Wszystko to sprawa indywidualnego przypadku, a w gre jeszcze wchodzi jakosć/wykonanie konkretnego egezmplarza.

Tak jak kolega wyżej napisał:) Ja dodam od siebie, że 125 wytrzymają nieco więcej:) Kumpel na CBR 125 w sezon robił po 13 tys. kilometrów, na liczniki nabite 40tysięcy i motorek latał jak nowy... Tak dodam, że raz gdy chciał wymienić olej to się okazało że pusto, dopiero kompresorem może ze dwie setki wydmuchał, zalał nowego i dalej śmigał... Ale to akurat wyjątkowy przypadek, inny będzie dbał i mi może szybciej nastać remont silnika:) A 50...hmmm tutaj naprawdę trzeba trochę więcej poświęcić czasu i opieki:)

CBR125 to biegówka. To lekko inny temat.

btw, wczoraj przyleciał mój prawie szwagier z UK, siedzi tam od 7-8 lat. Gadaliśmy o cenie 125tek i wchodzi to strasznie fajnie. Całkiem małe przebiegi można kupić za 300 funtów a za 500-600 już bardzo godziwe maszyny.

Jest też ciekawa opcja ze sprzętami porzuconymi których jest sporo (deportowani, skończyły się kontrakty i wyjechali, nie chcą płacić ubezp..itd). Jak się taki znajdzie to sie występuje do urzędu o to że się chcesz nim zaopiekować. Oni miesiąc sprawdzają co z właścicielem, czy nie kradziony..itd i jeżeli nic nie znajdują dostajesz na niego nowe dokumenty. To tam z 7 funtów kosztuje.

Kisiowaty, z tym porównaniem to chyba jednak nie trafiłeś. ;D

Ja bardzo lubię naszego pana Benka Pe, ale jak zaczyna wklejać z notatnika systemowego identyczne wypowiedzi po raz kolejny, to ja muszę reagować. Muszę. I reaguję. Lenistwu mówię stanowcze... NIE !
Niech się pan Benek Pe troszku wysili. Interneta już pan Benek ma (korzysta w swej robocie z niego pięć dni w tygodniu, a ta robota też taka jakaś... NUDNA), zajęcia mu brak, wiedzy mu brak. I ja się tutaj pytam, co ten nasz pan Benek Pe umie?

Umie smędzić i to zawsze mu wychodzi najlepiej. Notoryczne smędzenie dopracował do perfekcji.
Panie Benku Pe, wyjdź pan do ludzi, bo gnuśniejesz pan. Jedź pan do Ciechocinka, może zapoznasz tam jakąś wesołą wdówkę. ;-)

Widzisz Wombacie, w UK są naprawdę duże możliwości zakupowe. Auta ciągną nasi, zazwyczaj na części (sporadycznie robią jakąś przekładkę i dopiero potem to opychają), a z motocyklami jest już znacznie łatwiej (jeszcze jak lampy przednie są uniwersalne ze znaczkiem <<-->>), można to kupić w UK i przy okazji *wizyty w domu*, opchnąć u nas za jakieś sensowne pieniądze. I niektórzy sobie z tego całkiem nieźle żyją.
Gorzej, jak ściągają jakąś powypadkową padlinę, naprawiają to na oszołoma i po skótach nawet i potem to opychają jako pełnowartościowy towar. Za to bym posyłał takich na szafot. Bez dwóch zdań. I potem płaczą matki po nocach, bo syn się zabił na szlifierce. I żadnych szkoleń odgórnie narzuconych nie ma. Bo kto ich ma szkolić? I giną, jeden po drugim, albo zostaje taki kaleką do końca życia, zdany na łaskę i niełaskę bliskich. Samo życie. Na tych w pełni sprawnych też giną, ale tam zawodzi wyłącznie czynnik ludzki (myślenie lub zupełny jego brak), a nie sam sprzęt. Temat rzeka, można to dyskutować w nieskończoność, ale jedno jest pewne, że nie każdy operator szlifierki dożyje swojej późnej starości.
Fajki go zabiją wcześniej. Powiało optymizmem? Oby.

Ale do pana Benka Pe nadal mam stosunek permanentny. Za całokształt jego wypowiedzi na tym forum. Wczoraj i dziś. ;D

Abstrakcją jest to co piszesz. Jednym z Rometów 125cc przejechałem bez żadnego remontu 72.000.km. Kopara opadła?

ale po co wywlekasz temat sprzed 6 lat??

wiadomo że nawet w najbardziej awaryjnym (statystycznie) sprzecie trafi sie sztuka która bedzie bezawaryjna. Co nie zmienia i tak generalnie opinii o całości.