Dodatki do oleju/paliwa

Witam.
Co sądzicie o stosowaniu wszelakich ceramizerów, moto doktorów lub jakiś dodatków uszlachetniających do paliwa ?

wg mnie te dodatki to w myśl zasady “pomagaj frajerom pozbyć się pieniędzy”.
sprawnemu silnikowi są zbędne a zużytego nie odbudują. chyba że na handel pudrujesz trupa to wtedy sie zalewa takie wynalazki jak onanizery i motodoktory.
a paliwa samo w sobie ma dodatku uszlachetniające w ilościach określonych normą dla paliw. to co dolewasz z buteleczki za kilkadziesiąt złotych tak naprawde zmienia stężenie takich dodatków w okolicy 1-2% w paliwie

A dodatki typu “usuwa osady na zaworach i zwiększa wydajność silnika” ?

masz w paliwie

poza tym to zbyt uogólniasz. “dodatki do paliwa” - czyli jakie konkretnie?
są myjące, są podnoszące kaloryczność, są wiążące wode, są takie co podnoszą odporność na detonacje…itd…itp

nie z każdego “dobrodziejstwa” dodatku każdy silnik potrafi skorzystać, nie każdy dodatek po podniesieniu jego stężenia jest zdrowy dla niektórych elementów układu paliwowego

Bo szczerze to się na tym nie znam i tylko tak rzuciłem hasło.Bardziej to mi chodziło o taką ogólną poprawę całego układu.

nie ma czegoś takiego jak “ogólna poprawa układu”.

Hmmm… może coś do oleju tylko nie te całe “zagęszczacze” itp. bo mi takie coś niepotrzebne.Jest coś takiego co poprawia specyfikację oleju czy coś w ten desen ? A do paliwa przydałoby by się może coś co poprawia spalanie lub coś co oczyszcza komorę spalania lub coś podobnego.

tak, ale PO CO?

Ostatnio przeglądając internet wyskoczyła mi jakaś reklama z czymś i sporo czytałem ale nie ma żadnego testu potwierdzającego tych preparatów.“tak, ale PO CO?” trochę nie rozumiem skoro jakiś preparat może coś poprawić to czemu nie ?

poprawi samopoczucie temu co go sprzeda.
Skoro nie ma nic do poprawiania i nawet nie wiesz czy to coś poprawia to PO CO?
Wymyślasz coraz bardziej przedziwne rzeczy które kompletnie nic ci nie dadzą. Zaraz bedziesz magnetyzer wstawiał…

A o tym to jeszcze nie słyszałem :smiley: ostatnio zacząłem działać przy podciśnieniu ale o tym to napiszę oddzielny temat.Nic nie dadzą to znaczy, że je stosowałeś ?

te co są w paliwie cały czas stosuje.
Natomiast nie wydam kasy na każdy możliwy dodatek paliwowy tylko po to żeby mieć argument że “stosowałem i nic nie dało”. Bo zaraz by był tekst “a skąd wiesz że nic nie dało - byłeś na hamowni”… i tak bez końca.

Na tym polega magia tych “dobroci” że nikt nie wykazał że nie działają. Co prawda też nikt nie wykazał jednoznacznie że działają ale sprzedaje sie nadzieje i tuning psychologiczny kierowcy. Skoro powinno być lepiej to zaraz sie zauważa zmiany na lepsze i wystarczy JEDEN taki głos żeby 300 innych nadziei nie straciło.
Skoro nie słyszałes o magnetyzerach to naprawde jesteś na początku tej drogi i jeszcze wiele kuszących osiągami niespodzianek cie spotka. Ale magnetyzery były fajne. Jak ktoś wykrył że sporadycznie powodują zmniejszanie sie gromadzenia kamienia kotłowego w instalacjach centralnego ogrzewania to zaraz sie pojawiły jako wstawki do układu paliwowego “magnetyzując paliwo” co powodowało nadawanie jego cząsteczkom więcej energii co powodowało wręcz skoki mocy o 15% i spadek spalania o 20%. Potem już magnetyzery były na wszystko - na powietrze w dolocie, na układ chłodzenia… prześcigano sie w legendach o technologii zastosowanych magnesów… oczywiście do wszystkiego dorabiając naukowo-marketingowy bełkot.
Potem jeszcze świece wieloelektrodowe lub z “kołową” elektrodą po której to podobno iskra krążyła i krążyła bezustannie niemal w każdym cyklu zapłonowym poprawiając spalanie mieszanki (oczywiście dodawało to moc i obniżało spalanie przez efektywniejsze wykorzystanie tego co trafiło do cylindra). Jakby całkowicie ignorując fizyczny fakt że iskra uderza raz a potem już nie ma róznicy potencjałów i już nie uderza.
Jeszcze są specjalne farby którymi maluje sie wnetrza kolektorów dolotowych (najlepiej już takich po dopolerowaniu lub całkowitym spolerowaniu na lustro - kolejny idiotyzm w cywilnych pojazdach) która to farba dzięki swoim cudownym właściwościom powodowała że paliwo nie tak chętnie sie wtrącało na ściankach dolotu i wiecej go trafiało do cylindra co oczywiście znacząco podnosiło moc i nawet obniżało spalanie.
Potem już nie wystarczało stare dobre sypanie trocin do oleju w skrzyniach biegów przed wystawieniem ich na giełde. Trociny przybrały forme dolewek a dolewki dostały nanotechnologie która to powodowywała inteligentne naprawianie zużytych części w silniku niemal zgodnie z fabrycznymi rysunkami wykonawczymi… a nawet lepiej!
Płyny naprawiające pęknięte chłodnice…itd
Oczywiście ZAWSZE jest to poparte bardzo skomplikowaną wiedzą naukową i prawie zawsze dowiadujemy sie że “stosuje to amerykańska armia”.

Prosty argument.
Wyobraź sobie że jesteś ogromnym koncernem samochodowym i sprzedajesz dziesiątki/setki tysięcy samochodów rocznie. Musisz w okresie gwarancji zapewnic im serwis gwarancyjny “za swoje” (praca mechaników, magazyny części, ich transport…itd.)
To jeżeli by były takie przecudowne płyny to czy nie lepiej by było zamontowac taki dozownik czy dwa przy silniku (jak dozownik oleju w 2T) i niech dolewa takich ochronnych płynów do silnika. I tak za ten dozownik i płyn zapłaci klient bo mu sie powie że to czesc eksploatacyjna A ILE OSZCZĘDZISZ NA SERWISIE GWARANCYJNYM!!
To nikt na to jeszcze nie wpadł? No jakby realnie działało to by wpadł.
Przecież dokładnie tak zrobili z AdBlue - wtrysk mocznika w katalizator żeby mniej szkodliwe były spaliny. Ale nie poprawia to silnika i jakości jego spalania a tylko rozkłada chemicznie chmure gazów w katalizatorze - i to też nie zawsze a tylko wtedy jak katalizator jest odpowiednio gorący…itd. To jak dolewanie perfum do szamba - ale bez wpływu na źródło tego szamba i produkowaną ilość.
Taniej było wyprodukować dotrysk mocznika w wydech i kazać za mocznik i serwis tego płacić nabywcy niż próbować poprawiać silnik żeby spełniał Euro6. To zrobili tak żeby spaliny spełniały (za kase klienta).
jakby magicznymi buteleczkami mogli obniżyć koszty serwisów gwarancyjnych to by ci co miesiąc gratis jedną kurierem dostarczali…

Kupując na stacji benzynowej paliwo “premium” kupujesz tak naprawde to samo paliwo co “nie premium” ale wzbogacone już o te dolewki w większej ilości niż w tym tańszym. Większość tych uszlechetniaczy do paliwa jest zabójcza dla elestomerów (wszelkie gumy sie rozkładają w układzie) i bardzo agresywna dla niektórych metali np dla miedzi. Ale dotyczy to stężeń blisko 100% a nie w dodatku co go jest 0,003%. No ale jego działanie tez sie ogranicza do 0,003 niczego…

tak samo jak lejąc 98 zamiast 95 raczej sobie pogorszysz osiągi a nie poprawisz. Bo samo paliwo 98 spala sie gorzej i trudniej niż 95. Ale własnie przez to że spala sie trudniej i mniej chętnie można podnieśc doładowanie silnika i przesunąć zapłon bardzo agresywnie - aż do granicy stuku. Tylko żeby to zrobić trzeba miec w silniku system zarządzania zapłonem który ma czujniki spalania stukowego

Innych dodatków można używać jak narzędzi - jeżeli rozumiesz jak działają. Np masz wyczynowy/wyścigowy silnik wystrojony tylko do paliwa V-Power i życie zmusza cie zalać 95 na wiosce. Spalanie stukowe które w tym silniku bedzie na 95 zniszczy go w 2 minuty wiec dolewasz jakiegoś “Octane Boostera” nie tyle w celu poprawy osiągów co w celu zmniejszenia tendencji paliwa do spalania stukowego przy agresywnym zapłonie żeby sie tym dowlec do domu. Ale tu jest potrzebny specyficzny silnik i specyficzna sytuacja a nie prosta konstrukcja z początku lat 70-tych.

Wiec to nie jest tak że “ogólnie sobie coś poprawisz”. Ogólnie to sobie raczej tylko zaszkodzisz a w najlepszym razie nie zmienisz nic - za to bedziesz lżejszy o kilka zł.
Chyba że masz konkretny cel i wiesz PO CO chcesz coś dolać i wiesz dokładnie co dolewasz i jak działa.

najlepsze co możesz zrobić dla silnika to utrzymanie go w dobrej kondycji mechanicznej, wymiany zużywających sie elementów na czas (a nie dopiero jak zaczną psuć i te z którymi współpracują) a nie dolewanie jakiegoś placebo z buteleczki.

Masz silnik od 50 lat znany i ćwiczony na wszystkie strony. Wiadomo co w nim działa a co nie wiec nie szukaj nowych dróg “poprawiania” bo wszystkie są już znane.

O tym malowaniu farbą to mnie nawet rozśmieszyłeś ale ta powierzchnia w kolektorze moim zdaniem powinna być po prostu gładka.O paliwie czytałem i do tego silnika stosuje się tylko 95, a dlaczego to już mi się nie chce rozpisywać Podsumowując:nikt nie wie czy one działają jest to po prostu chemia, która może poprawić albo silnik albo samopoczucie właściciela a stosowanie ich w zdrowym silniku nie ma raczej sensu.

Coś jak “cudowne mikstury” z Dzikiego Zachodu. W każdym szanującym się westernie jest taki koleś z bryczką uskuteczniający obwoźny handel cudownym specyfikiem na wszystko. Czasy się zmieniają, marketingowe sposoby również, ale zamysł jest super, bo nadal działa - są na to klienci :slight_smile: Sam takim klientem jestem. Najbardziej zabawne w sumie jest to, że większość tego co kupujemy to takie “cudowne mikstury” (marketngowa wydmuszka, sprzedaż marki wypromowanej jako najlepsza z najlepszych i cudowniejsza od tej zwykłej taniej - patrz Motul), które są nam kompletnie zbędne. A niepokojące, że gdyby ludzie przestali kupować te zupełnie niepotrzebne, “cudowne” i coraz lepsze rzeczy, to pewnie nasza gospodarcza układanka się posypie jak domek z kart…