Mam problem z tym motorowerem, powoli trace z nim wszystkie zmysły .
Problem zaczął się wczoraj w powrocie z pracy, w pewnym momencie zaczął się dławić po czym zdechł, tak że nie dało się go już uruchomić… Podprowadziłem go do znajomego mechanika i to co z nim zrobiliśmy…
-Wyczyszczenie gaźnika, wszelkich w nim dysz i sprawdzenie pływaka.
-Wyczyszczenie świecy i sprawdzenie iskry - ją wykluczam, bo iskre daje dobrą.
-Przedmuchanie silnika na wysokich obrotach z nadmiaru paliwa.
Po ostatnim zabiegu udało mi się wrócić do domu, ale jak zredukowałem na 2-ke… silnik znów zaczął się dławić, a na podwórku zdechł znowu na amen . Myślałem że to gaźnik więc od razu go wymieniłem na nowy który jakiś czas temu kupiłem na zapas, jak odpalił to ustawiłem go, ale nie pomogło bo znowu zdechł… Od tamtej chwili odpalił mi 2 razy jedynie na góra minute, za każdym razem gaśnie i równie często nie daje rady sie uruchomić. Nic w nim nie zmieniałem prócz wspomnianego gaźnika i wcześniejszego kranika paliwa którego też wymieniłem na nowy. Paliwa w baku mam na full więc wykluczam takie błachostki, olej wlewam do niego ciągle taki sam, czyli Jasol.
Nie wiem już o co z nim chodzi, zostały jedynie te zawory które nawet w instrukcji o nich wspominają żeby je sprawdzić po pierwszych 3000 km, a w tej chwili ma wykręcone 2800… Mógłby ktoś coś doradzić? .
Świeca wygląda nieco brązowo, dla pewności dzisiaj zakupie nową, nie mam niestety potrzebnych narzędzi do pomiarów . Po prostu, rozrusznik kręci silnikiem, z kopa tak samo da się lekko silnikiem obracać, iskra jest, paliwa dostaje a nie odpala… Chciałem też odpalić bez tłumnika bo myślałem że w robocie mi ktoś psikuj z zatkaniem go zrobił ale też nie zapala…
A czy to może być wina pekniętego pierścienia?, był u mnie sąsiad i zdiagnozował że mógł peknąć pierścień bo traci czasami kompletnie kompresje, i że powietrze może puszczać do skrzyni i to może być wina tego, poradził mi też żebym kupił nową głowice, tłok, cylinder, praktycznie cały silnik oprócz skrzyni, nawet w większej pojemności. Więc teraz mam 3 możliwości, elektryka, zawory albo pierścień…
Jeżeli odpala Ci na zimnym i po rozgrzaniu gaśnie to faktycznie może być podparty zawór. Pęknięty pierścień raczej odpada, no chyba że jak wracałeś z pracy to zalałeś gorący silnik wodą z pod koła o ile było mokro i trafiłeś na większą kałużę. Najpierw sprawdziłbym te zawory, znajdź filmik na YT o ustawianiu zaworów - nawet bez szczelinomierza je poluzuj żeby był wyczuwalny minimalny luz. Zobaczysz czy silnik odpali i będzie pracował. Ustaw silnik w górnym martwym punkcie i zobacz czy przed regulacją zawory mają jakikolwiek luz - wszystko znajdziesz na YT. Na razie nie kupuj żadnych cylindrów, komuś z boku łatwo decydować, ale to twoja kasa. A może się okazać że wystarczy regulacja tych zaworów i nie wydasz nawet złotówki, albo kupisz tylko szczelinomierz za 15zł który i tak się przyda na przyszłość.
Popróbuję, nie będe nic narazie zamawiać bo i tak weekend. Problem z nim jest taki że on w ogóle nawet na zimnym nie chce wystartować, pali jak mu sie zachce, jak odpali to tylko na pare sekund i zgaśnie… Zmieniłem nawet benzynę na inną ale niestety i tak jest to samo.