Zostanę przy Downtownie, fajne jest to, że przyśpiesza równo, i nawet tego nie czuć, jak w parę sekund mam już stówkę na liczniku. Staram się w mieście gdzie jest ograniczenie do 50 jechać tak 80 licznikowe, a na wale miedzeszyńskim gdzie 70 w kółeczku fajną prędkością jest 100. Na 3 pasmowej siekierze na spokojnie lewym pasem pomykam sobie 110-120 licznikowe. Jakaś tam różnica w stosunku do torosa jest. ;)
Zulus napisał:
Dobrze, że pod lasem mieszkasz, to tylko dziki płoszysz. Ja w mieście chowany, na sąsiadów wrażliwość uważam, jak Wombat ;-) Sam mieć głośno pod oknem nie lubię i innym oszczędzam.
Arasz bo to jest wieś nie ma co bzyknąć i nie ma gdzie zjeść:D
A na poważnie to komu tu może przeszkadzać wyfuk moto,tu ludzie co dzień pracują ciągnikami,manitou itd. wiec takie popierdywanie moto wrażenia nie robi:)
Jak kiedyś mieszkałem z rodzicami (jeszcze) na Mokotowie, to sąsiadce spod spodu przeszkadzało, jak nasz pies się czasem drapał na parkiecie (klepce), a nie na dywanie... To o czym my tu piszemy? :-)))
No i weź wytłumacz psu, że ma się drapać na dywanie, albo wcale :-)))))))))))
To jeszcze nic. Mam krewnych w Szwajcarii. Odwiedzałem ich wielokrotnie. Tam, jak mieszkasz w bloku, to po 22 nie możesz wziąć kąpieli, bo sąsiadom przeszkadza szum wody! Kilka skarg i nie przedłużają Ci wynajmu. O głośniejszym słuchaniu muzy, to w ogóle zapomnijcie... ;)))
Podejrzewam, że po takim głośniejszym pierdnięciu wyfukiem, to następnego dnia by cię zaprosili na policję i skierowali pojazd na badania... I nie wytłumaczyłbyś się tym, że jesteś biedny... przepisy to przepisy i nie ma zmyłuj... Od biednych jest pomoc społeczna... I to działa naprawdę sprawnie...
Z jednej strony niby fajnie, a z drugiej, to ma się wrażenie życia w Konzentrationslager Schweiz...
Każde przegięcie przeszkadza w normalnym życiu :-)
Całkowicie masz rację... tam się nie da normalnie żyć. To dobry kraj dla miłujących spokój emerytów.
Fascynowała mnie jednak za każdym razem ta mocna skłonność do egzekwowania prawa. Dodam, że prawa w dużym stopniu uchwalanego lokalnie w drodze referendum. Jak już uchwalą, to ochoczo i uprzejmie donoszą i demaskują tych, którzy to prawo próbują olewać. To jest ich obowiązek... a powinnością policji jest natychmiastowe i skuteczne reagowanie. Nieuchronność kary jest bliska 100%.
Tam głośny wyfuk, to jednorazowy wybryk... potem jest cisza... ;)))
Niby lubię mieć spokój i lubię porządek, ale takie ^ordnung muss sein^ kłóci się z moją słowiańską naturą :-)))
Druid napisał:
Całkowicie masz rację... tam się nie da normalnie żyć. To dobry kraj dla miłujących spokój emerytów.
Fascynowała mnie jednak za każdym razem ta mocna skłonność do egzekwowania prawa. Dodam, że prawa w dużym stopniu uchwalanego lokalnie w drodze referendum. Jak już uchwalą, to ochoczo i uprzejmie donoszą i demaskują tych, którzy to prawo próbują olewać. To jest ich obowiązek... a powinnością policji jest natychmiastowe i skuteczne reagowanie. Nieuchronność kary jest bliska 100%.
Tam głośny wyfuk, to jednorazowy wybryk... potem jest cisza... ;)))
Mi się podoba to że jak jest ograniczenie do 50 to sznur samochodów jedzie 50. I nie ma przebacz.
A jak 10 z nich w takim ogonku łykniesz to możesz być pewien że 8 z 10 z nich zadzwoniło na policje i poinformowało o tym.
Normalnie faszysta z NRD w Trabancie i myśliwskim kapelutku :-)))