Romet ADV 250, receznja moje odczucia po 16 tys km od maja

Można kupić to:
http://www.hyosung.com.pl/motocykle/gd250/
Jedna podstawowa wada - dystrybucja i obsługa gwarancyjna by... Romet :-)
Ale w swoim GT pierwsze naciąganie łacucha robiłem po 4K, a nie co tydzień... Nie bez wad, ale jakościowo jednak wyżej.
*
Się nieprecyzyjnie wyraziłem, chodziło mi o to, że nie słychać o Junaku tylu narzekań.

Maxell, a uważasz że w ^niechińskich markach^ to pracują sami wybitni specjaliści? Strasznie stereotypami operujesz.

W każdym serwisie znajdą się głąby bez pojęcia, ale ja mówię o podejściu do klienta. Z takim traktowaniem nie spotkałem się nigdzie w kraju, w żadnym serwisie czy to moto czy samochodowym. A na miejscu kolegi od ADV starałbym się zainteresować przedstawicieli Rometa tą całą sytuacją.

Pamiętam wizytę u dealera Rometa, który prowadził też sprzedaż Kymco.
Dealer: "Motorower można bez problemu odblokować, zmienić cylinder na większy itp. i nie spowoduje to naruszenia gwarancji. A jeśli by pan chciał, to możemy wstawić silnik 125 zamiast 50 i też nie będzie to miało wpływu"
Moje pytanie: "A gdybym zamiast Rometa zdecydował się na Kymco Nexxon, tylko chciałbym, żebyście Państwo zamontowali mu dodatkowy obrotomierz, bo nie ma go fabrycznie. Można tak zrobić?"
Odpowiedź dealera: "Nie, tak nie można, bo ingerencja w konstrukcję pojazdu i powoduje utratę gwarancji."
Dobre sobie: zamiana cylindra czy silnika i modyfikacja parametrów w ten sposób, że pojazd de facto przestaje być motorowerem nie jest dla nich znaczącą ingerencją w konstrukcję i o utracie gwarancji nie może być mowy, a głupie podłączenie obrotomierza pod cewkę jest dla nich niedopuszczalną ingerencją powodującą utratę gwarancji. To się nazywa dowolna interpretacja reguł gwarancyjnych przez dealera. A może między wierszami chcieli po prostu powiedzieć: "Tak naprawdę to my nie wiemy, jak ten obrotomierz podłączyć, a poza tym to żaden zarobek dla nas."

Wracając do tematu ADV, po tym temacie raczej już bym się nie zdecydował na zakup tego sprzętu - czy to 250 czy to 400. Jego walory funkcjonalne i cena raczej nie zrekompensowałyby stresu przy użytkowaniu takiego motocykla, w którym co chwilę trzeba sprawdzać i wymieniać bezpieczniki itp. Po zrobieniu prawka kat. A zastanawiałem się też nad "przejściówką" w postaci Romet Classic 400, który podobno ma się pojawić w sprzedaży w październiku br. - otrzymał nowy układ EFI od Delphi, ABS na przednie koło i przeszedł normę Euro 4 (tak jak bliźniaczy Mash).

http://www.lerepairedesmotards.com/actualites/2016/actu_160908-motos-mash-euro4.php

Ale przez te cyrki serwisowo-gwarancyjnie poziom zaufania do serwisów Romet jest zerowy. Jeśli poczytać pierwszy na górze komentarz francuskiego użytkownika, to również nie napawa optymizmem i nie trudno przewidzieć, jakie problemy miałoby się w serwisie Romet w podobnej sytuacji.
Co do motocykla ADV, chyba jednak markowa używka jest dobrą alternatywą dla niego. W klasie A2 warto zwrócić uwagę np. na Hondę CB500X. Za ok. 15-18 tys. można dostać w miarę dobre utrzymany i wyposażony egzemplarz z 2013 lub 2014 r.

Na wiosnę pytałem w Romecie o Classica 400, powiedzieli, że w sierpniu będzie w sprzedaży - teraz, że w październiku :)
Obawiam się, że nigdy nie będzie bo cena powala i nikt rozsądny chinola za te pieniądze nie kupi. Po prostu się zapędzili w Romecie z cenami i nie wiedzą za bardzo chyba jak to teraz załatwić. Śmiem twierdzić, że cena będzie pewnie oscylować w okolicach 20 tys, a to za byle jakiego chinola to gruba przesada.

Mash ma widac podobny problem z elektryką, co ADV :-))) Bo slabe opony, to już w chinolach norma...

Ale wchodzicie w temat - rzekę i jeszcze nikt z niego suchy nie wyszedł.
Wszystkie te opinie że alternatywą dla nowego chińczyka/tajwańczyka/koreańczyka jest (w każdym razie jakiegoś kundla) jest jakaś markowa używka opierają się na wierze graniczącym z pewnością że to co markowe jest lepsze. Trudno to zanegować ale jednocześnie markowe używki mają coś czego nie ma nówka z marketu - historię.
Jeżeli ktoś wydaje uciułane 15 koła na przysłowiowego nowego Rometa to dostaje gwarancje - i jeżeli go nie rozbije to w zasadzie w najgorszym razie powinien być przygotowany na woreczek drobnych awarii i w najgorszym razie jednorazowo lawetę do serwisu.
Najwyżej nie jeździ ale tu się kończą koszty (jest gwarancja). Jego problemem jest to że na nim nie jeździ ale inne problemy (z formalnymi włącznie) to problemy serwisu.
Natomiast jeżeli ktoś wydaje uciułane 15 tysi na 6-cio, 8-mio, 10-cio letni motor to ryzykuje. Sprzęt niewątpliwie BYŁ zajebisty - ale wtedy kiedy był w salonie z przebiegiem 0km. Nie ma wiedzy czy ktoś go nie kupił na początku sezonu i nie przejechał krajoznawczo Afryki Równikowej (ekstremalny przykład - ale chodzi o sens) a teraz sprzedaje. Tylko że teraz problemy z nim to problemy użytkownika - on szuka mechanika, on podejmuje decyzje co do napraw i wymian bo za wszystko płaci. On się z tym potem buja. Z 15 tys może się szybko zrobić 17 lub 19 tyś po ogarnięciu rzeczy najważniejszych a i tak reszta pozostaje zużyta.
Nie każdy się pisze na taką opcje.
Oczywiście że znowu lekko na wiare może kupić wykupiony/odkupiony przez dealera sprzęt, teoretycznie od niego, teoretycznie u niego serwisowany od zawsze i teoretycznie sprawdzony - bo wierzymy że logo marki lepszej jest gwarancją lepszej jakości.
.
Dobry przykład:
4-ro letnie Audi S6 V10, 100 tys km, kupione w PL od autoryzowanego dealera, cytuje:
______________
Partner Serwisowy Audi obwinia mnie o doprowadzenie do awarii bo: cyt. " w zestawieniu z techniką jazdy, którą preferował, a która miała charakter EKSTREMALNY (pedał przyśpiesznika poza punkt oporu - kick down ) - doprowadził do awarii silnika" rolleyes.gif . Ponieważ sprawa jest już w przedsionku sądu ( jak zwykle w Polsce, reklamacja okazała się niezasadna) a także przez litość, nie będę póki co podawał, który salon VW Group Polska Sp. z o.o. głosi takie teorie.
....
.....Importer czyli VW Group Polska Sp. z o.o. ma w nosie klienta, który kupił jakiegoś starego grata. Mówiąc kolokwialnie, wysłali mnie na drzewo. Nie ma żadnego znaczenia, że samochód jest z sieci Audi AG, że był kupiony w ich salonie , że nie ma jakiegoś ogromnego przebiegu, że awaria nastąpiła zaledwie po 4 tys.km i niecałych 4 miesiącach od zakupu......

_______________
Klient VIP, produkt niemal VIP, kupiona opcja serwisu Audi Select Plus...

Po DWU LATACH zrobiło się zabawniej:
cytuje dalej:
.____________________
W międzyczasie wyszły zresztą na jaw, nowe zdumiewające fakty.
Okazało się że ktoś trzykrotnie "korygował" przebieg samochodu wykazany w "Historii napraw" ElsaPro (oczywiście zmniejszając go). Przypomnę, że w momencie zakupu licznik kilometrów
wskazywał 97200 km ( samochód 5,5 letni). Dokładna analiza wspomnianej historii napraw, wydaje się potwierdzać, że podany wyżej kilometraż nie jest niestety prawdziwy.
Mogą na to również wskazywać następujące w niej wpisy:
- wymiana tylnych tarcz i klocków hamulcowych przy stanie licznika 17595 km (samochód miał wtedy 2 lata)
- wymiana elementów i naprawa przedniego zawieszenia przy 52169 km
- obszywanie koła kierownicy przy 96874 km
Również krawędź tapicerki siedziska pasażera od strony tunelu środkowego, wydaje się bardziej wytarta niż kierowcy od strony drzwi. Biegły będzie musiał więc sprawdzić, czy nie dokonano czasem
przekładki tapicerki siedzisk przed sprzedażą. Ostatecznie okazało się również, że samochód został mi sprzedany bez wykonanego przeglądu i wymiany oleju (przekroczenie o 1,5 miesiąca).
Po dokładnym sprawdzeniu okazuje się także, że dealer odkupił samochód, który zgodnie z danymi w historii napraw jeździł bez wymiany oleju prawie 36 tys. km i nie miał wykonanej wymiany świec zapłonowych w dniu sprzedaży (przekroczenie 7200 km)
Wynika z tego wszystkiego, że pokutujące niekiedy przeświadczenie że kupując pojazd w autoryzowanym salonie, kupujący ma wszelkie podstawy do zaufania i wiarygodności co do stanu
faktycznego pojazdu, należy niestety odłożyć do lamusa.
Zatem jeśli moja pisanina, kogoś ostrzeże i ochroni przed podobnymi kłopotami. będę uważał że spełniła swoje zadanie
__________________________________

Wiec to tyle w temacie ^lepszej markowej używki z pewnych rąk^. Nikt nie da gwarancji że nasz przypadek nie bedzie podobny.
Coś za coś. Sam mam używane 125 i używany samochód, mam chińczyka nowego z salonu, miewam samochody nowe z salonu. Znam każdą opcje.

Głównym problemem chinoli nie jest ich marna jakoś, tylko niedouczony i leniwy serwis. Większośc głupot (drobnych, irytujących awarii) powinna być eliminowana na przeglądzie zerowym - niestety, yo tylko nazwa pieczątki w książce gwarancyjnej.

No i głównie się słyszy o awariach w chińczykach bo jest ich pewnie z 80% na rynku. Z drugiej strony kupić aeroxa w stanie fabrycznym, bez 5 razy wymienianego gara - to też cud.

wiecie ja nic do Rometa nie mam, jest duże grono osób co posiada tak samo junaka i chwali, mi poprostu trafik się zly model, widziałem na forum youtubera co kupił RCR rometa 125 i też miał problem z bezpiecznikami i chyba ma dalej, wymienia po kilka na kilka kilometrow ;) więc to jest loteria, jak z używkami, tylko że tu kupujesz nowy z gwarancja loteryjną ;D Pokazałeś maxwell tego hyosunga, ale pokaż mi gdzieś Motocykl typu Dual Purpose, za 15tyś. nowy 250cc, Ja na następny rok jak mówiłem, tego sprzedam zrobie go tak żeby działał jak powinien, strace, ale no cóż nie każdego stać, ja nie chciałem kupować odrazu 650 po 125, chociaż jeździłem na kursie Suzuki, i było fajnie, jednak emocje i premiera ADV wygrały. A zawsze kieruje się " Nie stać mnie na byle co" trzeba płącić za błędy miałem junaka i też był porażką. Widocznie mam nie fart do tych marek. W tailandi jeździ pełno tego sprzętu chińskiego i nie psuje się im.

maxell napisał:

Na wiosnę pytałem w Romecie o Classica 400, powiedzieli, że w sierpniu będzie w sprzedaży - teraz, że w październiku :)
Obawiam się, że nigdy nie będzie bo cena powala i nikt rozsądny chinola za te pieniądze nie kupi. Po prostu się zapędzili w Romecie z cenami i nie wiedzą za bardzo chyba jak to teraz załatwić. Śmiem twierdzić, że cena będzie pewnie oscylować w okolicach 20 tys, a to za byle jakiego chinola to gruba przesada.

We Francji było to samo, ale są już znane daty wprowadzenia do sprzedaży nowych modeli. Na początku była obawa, czy przejdzie homologację na Euro4. Pogrzebali trochę w układzie wtryskowym, co zajęło trochę czasu i się w końcu udało. Tylko ten interes wraz z układem ABS na przód troszkę ich kosztował, więc cena podskoczyła. Pod tym linkiem, co podałem wyżej, są ceny Masha i 500 (400 cm3) kosztuje prawie 4,5 tys. EURO we Francji, co w przeliczeniu na nasze dawałoby ok. 19,35 tys. zł. Biorąc jednak pod uwagę, że ceny w krajach zachodniej UE są wyższe o ok. 15-20% (dla przykładu Kymco CK-1 we Francji kosztuje 2,2 tys. EUR=9,4 tys. zł, a w Polsce - 7,9 tys. zł), cena tego Classica wyjdzie zapewne między 15,5 tys. a 16,5 tys. zł (już gdzieś pojawiły się w necie plotki o 16 tys. zł). Mimo wszystko taniej od Yamahy SR400 bez ABS, której ostatnie sztuki wyprzedają w salonach, ale nie wiadomo, ile będzie kosztował np. nowy Royal Enfield z ABS 2017. W każdym razie nowy chińczyk za 16 tys. z perspektywą szybkiej zmiany opon i awarii w układzie elektrycznym to niezbyt atrakcyjna perspektywa. To samo się tyczy zapowiadanego ADV 400.
Ciekawe, jak jest z pojazdami RMT / Daelim?

Zulus napisał:

Mash ma widac podobny problem z elektryką, co ADV :-))) Bo slabe opony, to już w chinolach norma...

No fakt, ale i markowi producenci nie są święci. Przykładowo tajwańskie Cheng Shiny w nowej Yamaha YBR Custom 125 też są do kitu i lepiej od razu zmienić je na coś lepszego.

na te fabryczne w PCX też warczą

Evert napisał:

cena tego Classica wyjdzie zapewne między 15,5 tys. a 16,5 tys. zł (już gdzieś pojawiły się w necie plotki o 16 tys. zł).

15 kosztuje ADV z 250-tką, 400-tka na pewno nie będzie w tej samej cenie, musi być sporo droższa. Ta cena bliżej 19 wydaje się bardzo realna. A wersja z koszem to już chyba grubo powyżej 20 tys będzie :) Kpina.