Wiem po sobie - miałem już kilka wypraw ponad 100km - najdłuższa 274km. Jakim bym sprzętem nie jechał, zawsze wrażenia były wspaniałe. Nawet najstarszy i najbardziej zaniedbany pojazd dowoził mnie do celu. Ludzie dziwią się że wybierałem się w trasę motorowerem - wydaje im się że jak świat pędzi do przodu to motorowery już do tego nie sięgają... Dla mnie to właśnie jest ten urok - pokonać 200-300km na silniczku o pojemności kieliszka. Już liczę dni do urlopu - 340km Salmo, na pewno będzie super - Wielkopolska jest piękna i na pewno dostarczy mi niezapomnianych wrażeń. Poza tym przy moim spalaniu tą trasę pokonam za 20 złotych. Silniczek już przejrzany, pracuje jak marzenie - tylko przed wyjazdem wymienię olej.
Witajcie.
Odświeżam temat po roku, ponieważ dotyczy dokładnie tego samego wyczynu, jaki miał miejsce wówczas. Wczoraj właśnie przejechałem ponownie odcinek z okolic Warszawy w okolice Gdyni. Tym razem wydłużyłem nieco trasę, głównie po Kaszubach, ponieważ przy zachodzie słońca drogi są tu przepiękne. Wynik na liczniku wyszedł trochę szokujący, a to ze względu na zgubę. W trawę wypadł mi aparat foto, po prostu odpadł od paska, a ja tego nie zauważyłem. Wszystko stało się na postoju. Pojechałem szczęśliwy dalej, ujeżdżając jakieś 40 minut i wówczas zajarzyłem że go nie mam. W plecy ponad godzina i około 35km. Ale dzięki temu jest więcej km i sa zdjęcia.
Wymyśliłem patent na problemy z mapami z zeszłego roku. Rozwiązanie sprawdziło się doskonale, może ktoś z Was także skorzysta. W domu opracowałem dokładnie trasę w atlasie, przeniosłem te strony do komputera i wydrukowałem (można zrobić ksero). Podkreśliłem na tych wydrukach niebieskim długopisem kolejne miejscowości. To pozwoliło mi w szybki sposób, bez szukania, od razu widzieć kolejne wsie do których mam jechać. W czasie jazdy studiowanie mapy to raczej zły pomysł, a taki szybki rzut oka na nazwę od razu pozwala się zorientować co i jak. Do tego używałem GPSa w telefonie aby zweryfikować czy dana droga to ta droga ;-) Ten system pozwolił mi jechać praktycznie bez zatrzymywania się, nawet po małych dróżkach. Kartki z odbitkami map powiesiłem sobie za pomocą lasotaśmy na "pulpicie" abym miał możliwość patrzenia podczas jazdy.
Do tego dorobiłem sobie kabelek do kasku i słuchawki wewnątrz kasku do słuchania radia i rozmowy telefonicznej. Efekt był taki, że jadąc wolniej niż rok temu (prędkość jazdy około 40 na budziku z motorku, a 37-39 km/h na liczniku rowerowym). Silnik się nie grzał, a ja i tak pokonując więcej km niż rok temu, dojechałem o godzinę szybciej.
Widoki wręcz cudowne po drodze. Powrót niedługo i właśnie zastanawiam się jak tu zmodyfikować trasę aby była jeszcze ciekawsza i mnie nie zabiła czasowo.
Jedzenie zrobiłem sobie w domu i wiozłem ze sobą w torbie pod nogami.
Spalanie miałem około 2.2-2.3L/100km - to dużo, bo miałem pod silny wiatr.
Poniżej kilka fotek z trasy:
http://www.tinypic.pl/tcwh6q68ctay
http://www.tinypic.pl/dnjr7cucuswd
http://www.tinypic.pl/ycnfpuhgpcoh
http://www.tinypic.pl/82mt4rf0b74z
http://www.tinypic.pl/1s7hknnu3yag
http://www.tinypic.pl/47koqe22yd5f
Super, gratuluję wyprawy i bezawaryjnego sprzętu.
I tak jak rok temu gratuluję i życzę bezpiecznego powrotu.
Czy trasa Warszawa-Gdynia będzie trasą cykliczną (co rok), czy przewidziane są inne trasy ?
Myślę, że co roku będę jeździł tą trasą, bo tu mam metę ;-)
Inne trasy pewnie też się przytrafią. Jakże można wysiedzieć w jednym miejscu mając do dyspozycji dwa kółka? Jeżdżę czasami też na trasie Wawa - Dęblin - Kozienice. To około 100-130km. A dzisiaj byłem nad morzem w rejonie Łeby, co dało 110km tam i nazat:) Generalnie fajna sprawa. To tak jest, jak w robocie jest ciśnienie, w domu żona i dziecko, więc rozumiecie... małpa wyskoczyła z klatki :-)
poczytałam opisy wojaży i suuuuper podejście i super pomysł na odreagowanie stresów z pracy. Gratuluję i zazdraszczam :)
nanook, zapraszamy na Sielpie 26 b.m.
http://www.skuterowo.com/forums/topic/spotkanie-grupy-slaskiej-i-mazowieckiej