Odpowiedni ubiór wystarczy.:) Ja jechałem ok 80 km. w temp. ok. 3-4 stopni i nie było źle.:) A równo miesiąc temu jechałem do Wrocławia na kilka dni i temperatura wahała się o 6 stopni nad morzem rano do 18 na końcówce Wielkopolski. W połowie drogi musiałem tylko się trochę rozebrać. Z powrotem było zimniej, ale też jechało się dobrze. Jak nie pada to i nawet dalekie trasy nie są problemem w taką pogodę.
PS. Zapraszam na zlot Mikołajów do Gdańska.:)
Ja tam jeżeli tylko będzie sucho i czarno będe śmigał. tyle że wolniej i ostrożniej.
Ciuchy mam porządne, motocyklowe. Warto było wydać. Nie trzeba mieć 2 puchowych kurtek, 7 par spodni i wyglądać i poruszać sie jak ludzik Michelin.
No i w razie gleby płyty w ciuchach dają mi te kilkanaście metrów szlifowania tyłkiem bez przetarcia co w przypadku materiałowych kurtek to myśle że po 3 metrach po asfalcie to dwie można przetrzeć.
Tak jak jest teraz +2/+5 wystarcza kurtka i pozapinane suwaki. Przy +1 nie marznę ale niemiły jest dotyk zimniej kurtki wiec już cienka podpinka (a jeszcze jest wpinana kamizelka). Spodni na razie docieplać podpinką nie muszę.
Czarno jak czarno. Zawsze warto się dobrzy przyjrzeć drodze bo potrafi być oblodzona tak, że tego nie widać. Ostatnio już miałem jechać. +3 na dworze nie pada, czyli cud miód i orzeszki. Aż do momentu jak wyszedłem na asfalt bramę otworzyć. Cały równo pokryty cienkim lodem. Niestety grunt trzyma temperaturę z nocy...
napisałem sucho i czarno. mróz ma tą pozytywną cechę że jeżeli jest to wiąże wilgoć z powietrza i jest sucho. Wiec kilka dni ujemnych temperatur, bez odwilży i jest spokojnie.
Pewnie że przy takiej pogodzie +2/-2 na przemian to się można ładnie oszukać dlatego też trzeba używać zdrowego rozsądku. To podstawowa i niezbędna umiejętność.
Zresztą nawet jeżeli sucho i czarno to np ja (i pewnie większość) mam zasadniczo opony o letniej charakterystyce i wiem że guma tak "nie klei". Są twarde i gwałtownie zrywają. Więc manewry na 2/3 albo połowę gwizdka bez łamania sie na na winklach i schodzenia na kolano :). Kulturalnie, dostojnie i można jeździć.
Ja tam zobaczę jak warunki pozwolą... Dziwne trochę, że zeszłej zimy też trochę jeździłem ale nie było mi tak zimno jak teraz. Może organizm był bardziej przyzwyczajony, bo to już był luty...
Pamiętam jeden dzień gdy już ulice były suche ale polne drogi jeszcze pokryte lodem. Miałem list na Bocheńską i musiałem pokonać jakieś 300 m po lodzie oblanym wodą, a ostatnich 100 m było pod górkę. Asekurując się nogami i jadąc nie do końca prosto, bo tylne koło latało, dałem radę przejechać i wrócić.
Dzisiaj mam do zrobienia dłuższą trasę niż 3-4 km do pracy, zadecyduje czy jest jeszcze sens jeździć czy pora już odstawić sprzęt.
U mnie na wysokości 6. piętra są trzy stopnie na plusie. Czy wieje to nie wiem ale pada. Ja mam ochotę jeszcze pośmigać w tym sezonie. Na wiosnę zakładałem, że zakończę sezon z przebiegiem 28000 km. Potem zwatpiłem, że się uda, a obecnie mam 28380 km. Gdybym jeździł do końca roku tak jak teraz to są szanse przywitać Nowy Rok z trójką z przodu. Dwójka wskoczyła chyba w czerwcu.
Hah!!! z twojego opisu wynika, że jesteś listonoszem na skuterze
Niewiarygodna przenikliwość.