Kurs nauki jazdy - Warszawa - którą szkołę polecacie?

Jeśli chodzi o A1 to wątpię żeby w tym wcieleniu było mi potrzebne. :-) 50 ccm w zupełności mi wystarczy w tym wieku :-) Jeśli faktycznie mogłabym skorzystać z Waszej uprzejmości i przypasować się do Waszych pojazdów, to byłoby bosko.
Swojego nic nie mam jeszcze, przeglądam ogłoszenia i dręczne kolegów, żeby wyrażali swoją opinię. Niezły ubaw mają :-)

Jezeli 18 ukonczylas przed 19 stycznia 2013r zadne uprawnienia do jazdy motorowerem nie sa ci potrzebne. Jeeli jednak jest inaczej to rob od razu prawko na A2. Ma w sobie prawko Am, A1 a egzaminy takie same jak na AM.. Otworzysz sobie tym futrke na wiekszy skuter za jakis czas. Jezeli chcesz pojezdzic na malym skuterku 50 to zapraszam wieczorem kiedy to ruchu praktycznie nie bedzie a plac bedzie pusty na Pl. Konstytucji. (Parking). Trudniej bedzie Ci na pewno z biegowka, gdyz trzeba wyczuc sprzeglo. //Pisze z fona - brak pl. liter.

18 lat skończyłam już dwa razy :-)
Plac Konstytucji mi pasuje- dojadę sobie z Ochoty.
Daj znać kiedy możesz.

Michalk001 napisał:

Piastów to praktycznie Warszawa Ursus.

No to sie mamy jakoś sprawie po sąsiedzku. Ja jestem Ursus Niedźwiadek

escribir napisał:

18 lat skończyłam już dwa razy :-)
Plac Konstytucji mi pasuje- dojadę sobie z Ochoty.
Daj znać kiedy możesz.

Jak nie bedzie padac to moge nawet dzisiaj

escribir napisał:

Jeśli chodzi o A1 to wątpię żeby w tym wcieleniu było mi potrzebne. :-) 50 ccm w zupełności mi wystarczy w tym wieku :-)

HAHAHA, ghy, ghy, eugh... Udławiłem się czipsem.
Wiesz, jakoś tak się kojarzy, że skuterzyści to w większości dzieciarnia i tak dalej. Poprzyglądaj się na ulicy (wiem że w kaskach zazwyczaj twarzy nie widać), ale i wśród skuterów i maxiskuterów, motocykli, średnia wieku użytkowników znacznie przewyższa gimnazjum. Sam rejestrując się na tym forum sądziłem że będę raczej w nielicznej grupie "starszaków", ale jak popatrzyłem na wrzucone w jednym z wątków Warszawskich zdjęcia, to widzę że w średniej raczej się trzymam ;P

lucek71 napisał:

Mimo, że co poniektórzy przyrównują jazdę na motorowerze do pilotowania F16 to tak naprawdę niewiele się ona różni od poruszania się rowerem.

Niestety masz rację, tyle że na tej podstawie chyba do innych wniosków dochodzimy. Jazda skuterem jest równie łatwa jak rowerowanie, ba - łatwiejsza, bo nie wymaga wysiłku fizycznego, ale popatrz jak jeździ spora część rowerzystów. Jednym słowem BEZMYŚLNIE. Ignorują światła, jeżdżą pod prąd, na skos, nie patrzą, nie sygnalizują - jak im pasuje. Nie mówię że wszyscy, część. Ale bardzo widoczna część. To jest też moim zdaniem jedna z większych bzdur jakie popełnił ustawodawca - jeśli przed zmianą przepisów było się pełnoletnim, huzia na jezdnię skuterkiem. Można nie znać przepisów, znaków, zasad poruszania się po drodze, NIC, ale mieć odpowiedni wiek i wystarczy. Zupełnie jakby wiedzę człowiek miał chłonąć z otoczenia przez osmozę i po jakimś czasie ją po prostu mieć.
Chęć pójścia na kurs (i to taki sensowny) ze strony escribir jest ze wszech miar godna pochwały. Nie wiem jak wygląda jej obycie z ruchem (brak jakichkolwiek uprawnień nie sugeruje nadmiernego), ale dobry instruktor wpoi jej pewne zasady bezpiecznego poruszania się konkretnym typem pojazdu w konkretnych warunkach. Dzięki temu i ona będzie bezpieczniejsza i inni uczestnicy ruchu. Obycia na jezdni nabierze z czasem i praktyką, będzie mieć jednak bardzo ważną podstawę.
No i ostatnia rzecz - w Warszawie ruch jest jaki jest. Raz wolniej, raz szybciej, sporo dróg jest takich, że można i trzeba nawet szybciej. Zapewniam Cię jako osobnik który to już przerabiał, 50 ccm NIE wystarcza do komfortowej i dostosowanej do dynamiki miejskiego ruchu jazdy. Szczególnie zablokowane 50 ccm, a odblokowane nie jest już motorowerem, ubezpieczenie traci ważność i jeździ się bez uprawnień. Oczywiście można zakładać, że w ubezpieczalni pracują idioci i w razie nieszczęścia nie popatrzą czy przypadkiem nie można odmówić wypłaty odszkodowania. To nie są kosmici, tak jak każdy zdają sobie sprawę, że odblokowanych skuterów jest u nas jakieś 80-90%... W każdym razie zablokowane 50 ccm w ruchu miejskim to żółw. Prześcignie toto dobry rowerzysta, rusza jak ślimak, jedyne co zrobi dobrze, to zahamuje. Żeby jednak poruszać się płynnie i możliwie bezpiecznie, trzeba robić to z prędkością choćby zbliżoną do tej, z jaką poruszają się inni. Trzeba w razie potrzeby móc odkręcić manetkę i ruszyć dynamicznie, czy to na lewoskręcie na skrzyżowaniu, czy żeby zrobić unik, co też się zdarza. 125 ccm daje mi ten komfort, 50 ccm nie dawało.

Niektórzy puszkarze też jeżdżą bezmyślnie, łamią nagminnie przepisy itd., co to ma do rzeczy? Przepisy trzeba znać i ich przestrzegać, tego nie neguje.

izdebski12 napisał:

escribir napisał:
18 lat skończyłam już dwa razy :-)
Plac Konstytucji mi pasuje- dojadę sobie z Ochoty.
Daj znać kiedy możesz.

Jak nie bedzie padac to moge nawet dzisiaj

Chyba jednak będzie.

Póki się nie nauczę na 50 to na pewno nie wsiądę na nic większego. :-/

lucek71 napisał:

Niektórzy puszkarze też jeżdżą bezmyślnie, łamią nagminnie przepisy itd., co to ma do rzeczy? Przepisy trzeba znać i ich przestrzegać, tego nie neguje.

Chodzi mi wyłącznie o to, że jednoślad daje określone możliwości których nie daje samochód. Każda grupa użytkowników dróg zawiera pewien procent idiotów których to niestety najbardziej widać, każdy typ pojazdu ma swoją specyfikę jazdy i wymaga pewnych wypracowanych odruchów, przenoszenie pewnych przyzwyczajeń z jednego typu na drugi nie przynosi na ogół nic dobrego - na przykład mało który rowerzysta używa lusterka, tylko część obejrzy się przed manewrem. Skuter... kusi. Sam po sobie widzę, że skuterem niektóre manewry wykonuję bardziej agresywnie niż robiłem to mniej zwrotnym motocyklem.

Jak już się trafił KTOŚ kto chce przed włączeniem się w ruch na drodze liznąć trochę teorii i praktyki na kursie, to takiego rodzynka należy hołubić, pomiziać mówiąc "tak, dobrze, brawo", a nie "no weź, co będziesz kasę wywalać, to tak jak rower, 10 minut i będziesz śmigać". Pewnie że będzie, ale lepiej żeby zdawała sobie sprawę co może, a co nie. Kurs jest po to, żeby nauczyć się na cudzych błędach, to lepiej niż na własnych :)

Damork napisał:<br
Jak już się trafił KTOŚ kto chce przed włączeniem się w ruch na drodze liznąć trochę teorii i praktyki na kursie, to takiego rodzynka należy hołubić, pomiziać mówiąc "tak, dobrze, brawo", a nie "no weź, co będziesz kasę wywalać, to tak jak rower, 10 minut i będziesz śmigać". Pewnie że będzie, ale lepiej żeby zdawała sobie sprawę co może, a co nie. Kurs jest po to, żeby nauczyć się na cudzych błędach, to lepiej niż na własnych :)

Teraz ja się zakrztusiłam :)

Już nie pada. Jak chcesz to odezwij się na priv gdzieś tak po 16 jak nie będzie padać, to możemy się zgadać na 17-18. Domyślam się, że wcześniej nie miałaś styczności ze skuterami, i trzeba będzie podstawy ogarnąć.

Jeśli można to tak bliżej 18,bo o 17 kończę pracę. Się odezwę. :)

Ja w tygodniu jestem zalatany, ale w weekend się polecam. :-)

A w sobotę na terenie SGGW jest otwarcie sezonu motocykli zabytkowych- może kogoś zainteresuje. :)

Ci podobno nauczą jeździć, nie tylko zdać egzamin: www.kulikowisko.pl

Tak, to jest ta sama szkoła co w linku powyżej: http://www.kulikowisko.pl
Kat.A w ELMOLu robi Tomek Kulik. Robiłem u nich prawo jazdy A w zeszłym roku w listopadzie/grudniu. Zdane za pierwszym razem :-)))
Co do samej szkoły, zajęcia teoretyczne fajne, Tomek to gawędziarz, więc jest dość sympatycznie. Podręcznik słaby, testy z nim jeszcze gorsze. Pani z recepcji poleca http://www.zdamyto.com/ i ma rację. To jest praktycznie to samo co na egzaminie (wewnętrznym i państwowym).
Kurs praktyczny w zeszłym roku odbywał się na placu przy ul. Przedpole (wjazd przez bazę TIRów do Krakowiaków).
Plac jest... wymagający. Nierówno i ślisko. Maszyny takie jak na egzaminie: Gladius + Yamaha MT, ale są również dwa inne. Jeden złomek na pierwszą jazdę (służy do wywrotek, nawet nie wiem co to jest, chyba kawasaki) i jedna stara yamaha do jazd na mieście.
UWAGA generalna: jeździsz po mieście z instruktorem na siodełku pasażera.
Nie każdemu to odpowiada, jest inaczej niż na egzaminie, raczej nie dojedziesz w okolice miejsc egzaminowania (może z raz ci się uda).
Szkoła bardzo fajna, uczą inaczej, Tomek naprawdę uczy jeździć, ale nie jest to najlepsze miejsce dla początkującego do przygotowania do egzaminu. Jeśli już jeździsz (motorower, skuter, 125), to jest jak najbardziej OK, ale jak dopiero zaczynasz przygodę z dwoma kółkami, to będzie słabo.

A ja polecam pegazus żebyś więcej nie spamował tą reklamą
__________________
Wombat

Informuje że wywalę każdą następną reklamę jawną i zawoalowaną.