F16, zajechany cylinder, mały przebieg - WARTO?

Po przejechaniu 1200 kilometrów mam już serdecznie dość tego skutera. Problem muła przy ruszaniu nie do ogarnięcia, w ciągu tych 1200 km wymieniłem wszystkie przewody paliwowe razem z filtrem, wkład filtra powietrza, bebechy gaźnika, w końcu cały gaźnik na używany z jakiegoś starego kymco (oczywiście cały środek, łącznie z pływakiem nowy). Świeca piękna, kawa z mlekiem, pali od strzała na ciepłym i zimnym, w miarę ładnie trzyma obroty - nie gaśnie po przegazowaniu, koło nie kręci się przy postoju na stopce na wolnych obrotach.
Niestety, problem ruszania pozostał, wygląda to mniej więcej tak: ruszam manetką, skuter ledwo się czołga aż do osiągnięcia tych 10-15 km/h. Dawanie więcej gazu nic nie daje, potęguje tylko ryk. Po przekroczeniu tej prędkości zaczyna normalnie iść i potem aż do jakichś 55 km/h jest ładnie. Na trasie, bez hamowania i ciągłego zwalniania idzie jak burza, cicho, sprawnie, w zakresie wyższych prędkości przyspiesza ładnie jak na fabryczną “50-tkę”. Objaw szczególnie występuje po nagrzaniu podczas jazdy, jak się po nocy odpala zimnego pierwsze 2-3 starty bardzo ładne i płynne. Co ciekawe, jak po jeździe sobie popyrka te 15 minut na luzie a potem siadam również na początku rusza całkiem fajnie. Niestety, temat ruszania spod świateł nie do opanowania. Gapiło się już na niego trzech “serwisantów” z punktów wskazanych w książce gwarancyjnej, jeden sugerował że “ten typ tak ma” - według mnie bzdura, może to i słaby sprzęt ale nie na tyle żeby pomagać nogą przy ruszaniu. Drugi nawet nie zajrzał do maszyny i już sugerował puchnący tłok - co biorąc pod uwagę że cały zestaw tłok-cylinder ma 1200 km i że ładnie pogina przy wyższych prędkościach wydaje się mało realne.
W końcu ostatniego weekendu rozebrałem wariator, oczyściłem, usunąłem sadze, odtłuściłem na wszelki wypadek pasek. Nic to nie dało, co więcej po jakichś 100 km od tej operacji oprócz znanego muła doszło jakieś rzężenie z silnika bądź napędu, słyszane już nie tylko przy najniższych prędkościach ale generalnie przy przyspieszaniu (jak już leci z równą prędkością to jest cichy jak dawniej). Oczywiście “serwis” pierwsze co sugeruje przez telefon to łożyska na wale, fakt, że wariat był rozbierany i stało się to niedługo po tym w ogóle ich nie obchodzi :frowning:
Cholera nie wiem. Mam już dość. Fajnie się nim śmiga, kosztował tanio ale jak widzę jest to wieczna zabawa z naprawami - sam już wyczerpałem wszelkie pomysły co mu jest a serwisy znają się na tym jak żaba na trampolinie. A ci co się znają mają jakieś ksenofobiczne uprzedzenia wobec chińczyków - tak gdzie kolega jeździ z vespą i jest zadowolony jak tylko zobaczyli f16 dali niewybrednie do zrozumienia że nie mam czego u nich szukać. Zastanawiam się, czy warto jeszcze próbować kupić cały napęd i wymienić. Bo jeśli to faktycznie łożyska wału albo spuchnięty tłok to sobie go chyba daruję i poszukam japońskiej używki - skoro po przebiegu 1200 km mam mieć sensacje z tak poważnymi usterkami to wolę yamahę, nawet demobil z pizza hut :wink:

zmień dysze od jałowych na mniejszą, ten muł przy ruszaniu to nadmiar paliwa w najniższym zakresie obrotowym

Wombat - dałem 80-kę jak ktoś sugerował w jednym z postów, próbować dalej zmniejszać dysze? Poza tym czy jakby było za dużo paliwa przy ruszaniu to świeca nie powinna być czarna?
A co do rzężenia, to po wyjęciu rolek i oczyszczeniu nie założyłem ich w tym samym układzie co były wcześniej, tylko wrzuciłem losowo. Generalnie nie wyglądały źle, do metalu nigdzie zjechane nie były, może 2 miały z jednej strony minimalnie przytarte okładziny. Może to byc powód rzężenia?

dysze od jałowych a nie głoówną. Nie MAIN tylko IDLE Jet.
Wygląda na to że paliwa masz nadmiar tylko na najniższych obrotach. Czyli tam gdzie liczy się własnie dysza jałowych i ssanie.

Podpinam się pod problem bo mam to samo też ledwo mi startował w końcu na dyszy 75 się rusza ale nie ma pierdolnięcia takiego jak przed wymianą wydechu. Dysza jałowych to 38 na jaką zmienić ? 36,34 ? gdy ssanie zejdzie to przez pierwsze 2 minuty wyrywa koło a gdy się nagrzeje to już startuje do doopy.

No i kolejny zonk.

Rozebrałem napęd, jeszcze raz oczyściłem rolki, wnętrze wariata, ślizgi, odtłuściłem wszystkie elementy stykające się z paskiem (talerze wariata i sprzęgła, sam pasek), zmontowałem. Po zmontowaniu odpaliłem go z kopa (wcześniej wyjąłem bendiks) i zdjąłem pokrywę napędu, po czym odbyłem drogę ok. 15 km z średnią prędkością około 45 km/h według GPS. Po czyszczeniu zaczął ruszać szokująco dobrze, po jakimś czasie muł wrócił, ale mniejszy. Jak zobaczyłem najpewniej pasek się ślizga (przy hamowaniu słychać pisk i nie są to hamulce).
Zadowolony z ustalenia dojechałem pod dom, ciesząc się, że jutro problem muła pewnie będzie rozwiązany. Postawiłem skuter na stopce, popracował jakieś 1 minutę, po czym zaczął tracić obroty i zgasł. Odpaliłem ponownie, znowu popyrkał 30 sekund i zgasł. Przejechałem kawałek - znowu ta sama sytuacja - po postoju kilka minut rusza lepiej, kolejny start spod świateł już gorszy, no ale to pewnie wspomniany pasek. Jak postawiłem na stopce znowu zapyrkał i zgasł. Po tym kolejna próba odpalenia, bez gazu ni cholerę. Po dodaniu gazu pięknie zapalił, puszczenie gazu - pfff… zgasł. A wcześniej od jakichś 400 km zero problemów z wolnymi obrotami, co jak co ale tu chodził jak miód malina.
Co za cholera? Czy grzebanie przy wariatorze może w jakiś sposób wpłynąć na trzymanie wolnych obrotów? By the way, z jednej strony zaraziłem się jazdą na skuterze, z drugiej strony widzę że marketowy produkt to barachło i nic poza tym. Rozumiem że może się psuć częściej niż Honda czy nawet Kymco ale na litość Boską, jeżdżę tym od półtora miesiąca i przejechałem 1200 km i nie ma tygodnia żeby coś się nie kisiło. A na przykład kumpel ma Keewaya Hurricana, też chińczyk ale ponoć bardziej markowy, śmiga od czterech lat, ma ponad 25000 nalatane i sobie chwali…

Jaką masz tą głowną dysze 85 ? ja na takiej jeździłem w tym skuterze na 80 cc. Jak masz obudowe filtra powietrza od niego idzie taka rurka na jej końcu jest śrubeczka która trzyma siateczkę pozbądź się tego. Mi z tym muliło właśnie. Zobacz czy Tobie pomoże tylko ze środka filtra nic nie wyciagaj.

Czaki - u mnie żadnej siateczki nie ma, tylko taki dekielek z czterema dużymi dziurami. Mogę go zdjąć, zobaczymy jaki będzie efekt.

Teraz znowu poszedłem odpalić skuter - zaskoczył od strzała, pochodził jakąś minutę (podejrzewam że to ssanie) i natychmiast zgasł. Ponowna próba odpalenia - bez gazu guzik, z lekkim gazem od razu.

Czyżby po 15 kilometrach trasy z mniej więcej równą prędkością znowu zaczął się cyrk z gaźnikiem? Jeśli tak to ten pojazd jest o kant d… potłuc, rozumiem że co jakiś czas trzeba przeregulować, ale na litość Boską nie co chwila.

Albo wyczyść filtr powietrza :wink: Lub spróbuj ponownie regulować gaznik :wink:

4T nie zapali Ci bez dodania lekko gazu a przed każdym odpaleniem należy ruszyć kilka razy manetka dopiero palić. No to ściagaj i pisz czy coś się zmieniło. Wolne obroty regulowałeś nic nie dają ?

To że bez dodania gazu nie odpali to wiem. Problem w tym że po wczorajszej jeździe 15 km z prędkością ok. 45-50 km/h skuter NA CIEPŁYM gaśnie na wolnych obrotach. Dziś przejechałem jakieś 6 km w normalnym ruchu miejskim, jak ruszał było super, na trasie nie zgasł ani razu, dojechałem na miejsce postawiłem na nóżce po jakichś 10 sekundach pfff… Ponowne odpalenie możliwe tylko z gazem, po puszczeniu manetki błyskawicznie gaśnie. Po paru minutach odpalił bez manetki, pochodził z 20 sek i dupa, zgasł, i znowu chodzi tylko z lekkim gazem.Co za cholera? Przypomnę że bezpośrednio przed tymi wczorajszymi 15 km jedyne co robiłem to czyszczenie wariata paska i sprzęgła. Wcześniej wolne obroty były idealne przez jakieś 400 km, od kiedy ostatecznie ustawiłem gaźnik.